[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naoliwiła. Kolebka była przepiękna!
Rodzice Dawida sprezentowali nam nowiuteńki wózek dziecinny.
Z kolei od Annaleny i Wiktorii otrzymałam du\e opakowanie pampersów dla
noworodków.
Od Dawida dostałam dwadzieścia cztery filmy do mojego nikona.
Natomiast prababcia Annaleny podarowała mi śliczną czarną sukienkę mini.
- Na potem - powiedziała, spoglądając z uśmiechem na mój zaokrąglony brzuch.
Ja i mój brzuch.
- Nienawidzę, kiedy tak wszyscy się na niego gapią - zwierzyłam się Annalenie. - W
szkole, na ulicy - wszędzie mi się przypatrują!
Czułam się jak napiętnowana. Uczniowie z młodszych klas na mój widok wpadali na
siebie z chichotem. Zresztą, tak samo zachowywali się starsi. Wszędzie, gdzie tylko się
ruszyłam, czułam na sobie ciekawskie spojrzenia.
Kiedyś na ulicy zagadnął mnie starszy pan:
- Dziewczyno, dlaczego od razu rozstawiałaś nogi? - spytał, patrząc na mnie z
oburzeniem. - Co za wstyd! - dodał ze złością i powoli odszedł.
Innym razem Dawid pociągnął mnie nagle za ramię, kiedy wychodziliśmy z kina.
- Chodz, przejdzmy na drugą stronę - zaproponował niespodziewanie.
- Dlaczego? - przystanęłam w pół kroku. Parę sekund pózniej zrozumiałam przyczynę
jego dziwnego zachowania. Przed nami wyrosło pięciu lub mo\e sześciu kolegów z jego
klasy.
- O, jaki zaszczyt! - powiedział jeden z nich i zaśmiał się szyderczo. - Maria i Józef w
drodze do stajenki...
- Przestań! - sapnął czerwony jak burak Dawid.
- Raz posunął i od razu cią\a, co? - dodał złośliwie drugi, gapiąc się na mój brzuch.
- Chodz, znikamy - szepnął do mnie Dawid i tym razem nie protestowałam, gdy
pociągnął mnie na drugą stronę ulicy. Drwiący śmiech zapadł mi głęboko w serce.
- Trzeba było wziąć sobie lepiej Miriam, co, Dawid?! - zawołał za nami trzeci z
kumpli. - Na pewno nie wpakowałaby cię od razu w pieluchy!
Zerknęłam na Dawida z boku - stawiał ogromne kroki i patrzał przed siebie ze złością.
A\ do drzwi jego domu nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Wprawdzie milczeliśmy,
ale trzymaliśmy się za ręce.
A w moim brzuchu kopało nasze dziecko.
*
- Dzwoniła Miriam - oznajmiła matka Dawida po przywitaniu się z nami.
Skuliłam się na te słowa, a mój chłopak spojrzał na mnie.
- To tylko z powodu perkusji - wyjaśnił szybko. - Sprzedaję jej jeden z moich talerzy.
Obronnym gestem otoczyłam rękoma brzuch. Przypomniałam sobie słowa, które
wołali za nami chłopcy. Wiedziałam, \e Dawid te\ o tym myśli.
- Nic mnie nie łączy z Miriam, naprawdę - powiedział, po czym poszliśmy na górę do
jego pokoju.
10
Byłam rozlazła, gruba i ocię\ała.
Dzisiaj Dawid z chłopakami ze swojego zespołu występował na jakiejś imprezie
walentynkowej.
Miałam przeczucie, \e Miriam te\ się na nią wybrała. Razem z innymi dziewczynami
z klasy Dawida.
Wiktoria od ubiegłego tygodnia znów chodziła z nowym chłopakiem. Poznała go w
autobusie. Dzisiaj umówiła się z nim do kina.
A Annalena wystawiała swoją sztukę o 11 września w ewangelickim domu kultury.
- Chcesz zająć się muzyką, jak ostatnim razem? - spytała mnie. Byłam w ósmym
miesiącu cią\y i wyglądałam jak gruby, ocię\ały hipopotam. Mama kupiła mi w sklepie z
odzie\ą dla kobiet cię\arnych trzy pary d\insów. Były okropne, tak samo jak swetry, które
miałam teraz do wyboru. Obojętnie, co na siebie wło\yłam, wszystko opinało się na moim
grubym brzuchu.
Dlatego załamana odmówiłam przyjaciółce i wyparłam z pamięci wspomnienie
pierwszego przedstawienia Annaleny, podczas którego siedziałam z boku sceny i wszystko
było jeszcze w porządku.
Czułam się chora. Ciągle brakowało mi tchu, dokuczał mi ból pleców, nie wysypiałam
się w nocy, a kiedy ju\ udało mi się zasnąć, dziecko zaczynało się przewracać. Widziałam na
brzuchu wypukłości, które unosiły się i znikały.
Dawid i ja nie sypialiśmy ju\ ze sobą.
Nie miałam siły na nic. Na wyjście na dwór, na grę na wiolonczeli, na fotografowanie
czy na cokolwiek innego.
Do tego całego rozgardiaszu doszła jeszcze przeprowadzka do nowego domu.
Zamieszkaliśmy razem - mama, Bernard i ja. Z nami zaś nasz stary kot Gandalf i niespokojne
dziecko w moim brzuchu.
Ostatni raz siedziałam w swoim starym pokoju, patrząc w niebo - usadowiłam się na
stosie zapakowanych pudeł. Potem przenieśliśmy się na drugi koniec miasta do du\ego miesz-
kania na parterze, w starym budownictwie. Niestety, nad oknem mojego nowego pokoju
znajdował się balkon, z parapetu więc mogłam dojrzeć jedynie mały skrawek nieba. Za to ten
pokój był prawie dwa razy większy od poprzedniego. I od domu Dawida dzieliło mnie teraz
tylko sześć przystanków autobusowych. - Tu jest fantastycznie - podsumowała Annalena,
która pomagała nam przy przeprowadzce.
Westchnęłam i opadłam cię\ko na jedno ze stojących pudeł. Dawid te\ z nami był.
Wnosił z Bernardem meble. Mama i przyjaciółka równie\ cię\ko pracowały przez cały dzień.
Póznym popołudniem przyszli rodzice mojego chłopaka, by nam pomoc. Tylko Gandalf i ja
byliśmy bezu\yteczni i zawadzaliśmy wszystkim.
W pewnej chwili kot miał ju\ chyba dość zamieszania panującego wokół i czmychnął
przez otwarte drzwi mieszkania.
- Lilli, kot uciekł! - krzyknął Bernard.
- Zaraz go przyniosę!
Wstałam, zadowolona, \e na coś wreszcie mogę się przydać. Jednak na klatce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \