[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ledwie widziała go w półmroku, lecz czuła moc jego ramion
- %7łe jesteśmy zakochani. - Musnął wargami jej usta.
i rozkoszowała się przesuwaniem palców po jego twardych
Chciała zaprotestować, ale uciszył ją długo oczekiwanym
mięśniach.
pocałunkiem. Wrażenie było oszołamiające.
Do tej pory miała mnóstwo wątpliwości, które teraz, pod
Kiedy rozejrzaÅ‚a siÄ™ wokół, zauważyÅ‚a, że sÄ… sami na parkie­
wpływem pieszczot, zniknęły. Podniecały ją bardziej niż dotyk
cie. Ludzie przyglądali się im z uśmiechem.
jakiegokolwiek innego mężczyzny.
- Muzyka się skończyła - szepnęła.
Położył ją na łóżku. Powolutku gładził palcami jej policzki
- Tak. Dostarczamy wszystkim rozrywki. Chodzmy stÄ…d.
i usta. Ta delikatna pieszczota rozpaliła ją tak, że westchnęła
- Wziął ją za rękę i wśród oklasków zeszli z parkietu.
głęboko, ujawniając ogarniające ją emocje. Pochylił się i równie
Odprowadził ją do drzwi.
delikatnie zaczął drażnić ustami jej wargi.
- Elena...
Ręką sięgnął do jej piersi, pieszcząc je wprawnymi ruchami.
- Nie... Lepiej odejdz"... - Nacisnęła klamkę.
Poczuła falę ciepła.
ZatrzymaÅ‚o jÄ… ledwo dosÅ‚yszalne dobranoc. StaÅ‚a przez dÅ‚uż­
Odżywała pod jego pocałunkami. Objęła go gwałtownie.
szÄ… chwilÄ™ z pochylonÄ… gÅ‚owÄ…, spoglÄ…dajÄ…c na trzymanÄ… w dÅ‚o­
MiaÅ‚ ciaÅ‚o mężczyzny, który prowadzi aktywne życie na Å›wie­
niach jego rękę. Cofnęła się, wciąż nie puszczając jego ręki.
żym powietrzu, zwarte, szczupłe, muskularne. Emanowała
Zrobił krok naprzód, potem przystanął i popatrzył jej w oczy.
z niego siła, opanowanie i czułość. Zrozumiała, że go kocha.
Szybko wciągnęła go do pokoju i zamknęła drzwi.
Za chwilę wsunie się w nią, a ona była gotowa go przyjąć,
Chciał zapalić światło, lecz powstrzymała go i w półmroku
Pragnąc go z całej siły, sięgnęła...
wsłuchiwali się w swoje oddechy.
Nagle rozległ się dzwonek telefonu.
- Elena - powiedział znowu.
- O, nie! - krzyknęła. - Niech dzwoni.
Nie poprawiła go. W tej chwili była Eleną, w której żyłach
- Cara, nie jestem z drewna - jęknął Lorenzo. - Odbierz.
płynęła gorąca sycylijska krew.
Ale kto może dzwonić o tej porze?
Nagle pękły wszelkie bariery. Całowali się z dziką pasją.
88
LUCY GORDON
ZD%7Å‚Y DO PALERMO 89
- Dowiedz się i spław go szybko.
- Niedomagała od lat - powiedział - ale zawsze jakoś z tego
Helen chwyciła słuchawkę.
wychodziła. Teraz jednak Heather bardzo się o nią martwi. Jest
- Halo.
już stara....
- Muszę natychmiast rozmawiać z Lorenzem Martellim -
- Im prÄ™dzej pojedziesz do domu, tym lepiej. Idz siÄ™ spako­
odezwał się kobiecy głos. - Nie ma go w pokoju. Nie wie pani.
wać, a ja zarezerwuję bilet.
gdzie może być?
- Helen - powiedział nagle - jedz ze mną.
- Jest tutaj. - Helen oddała słuchawkę Lorenzowi i wstała
- Co?
z łóżka.
Spojrzał jej w oczy.
WÅ‚ożyÅ‚a jedwabny szlafrok i wyszÅ‚a do Å‚azienki. Jednak zdÄ…­
- Pojedz ze mną na Sycylię. Będę cię potrzebował, gdyby...
żyła usłyszeć, jak mówił carissimal Zamknęła drzwi, mrucząc
Nie, nie mówmy nawet o tym.
pod nosem sycylijskie przekleÅ„stwa, głównie pod adresem re­
Pocałowała go delikatnie.
cepcjonistki, która widziała ich razem i domyśliła się, gdzie go
- Oczywiście, że pojadę.
szukać.
Zaczął się ubierać, a ona sięgnęła po telefon. Zanim zdążyła
Obmyła twarz chłodną wodą, ale w uszach wciąż jej
połączyć się z recepcją, przerwał jej.
dzwięczało wypowiedziane przez Lorenza z takim uczuciem:
- Nie - powiedział - nie możesz jechać. Wybacz, że cię o to
Carissimal
prosiłem,
- Uspokój się - powiedziała do swego odbicia w lustrze.
- Naprawdę nie chcesz? - Spojrzała na niego zdumiona.
Krew wciąż tÄ™tniÅ‚a jej w żyÅ‚ach w oczekiwaniu na kolejne do­
- Przeciwnie, ale musisz wracać do pracy. Nie pomyślałem
tknięcia. Całe jej ciało pragnęło go aż do bólu, ale rozdzieliło
o tym. Wybacz mi.
ich jedno słowo - carissima.
- O czym ty mówisz? - obruszyła się. - Skoro chcesz, że-
Kiedy usÅ‚yszaÅ‚a trzask odkÅ‚adanej sÅ‚uchawki, wróciÅ‚a do po­
bym z tobą poleciała, polecę.
koju. To, co ujrzaÅ‚a, kazaÅ‚o jej natychmiast zapomnieć o podej­
- Ale nie możesz ryzykować utraty zdobytej z takim trudem
rzeniach.
posady.
- Co ci jest, kochany? - spytała zaniepokojona, biorąc go
- Do diabła z pracą! Pogadam z Erikiem. pomoże nam.
za rękę. - Co się stało?
- Jesteś wspaniała - odparł.
Nie mogła wprost uwierzyć, że Lorenzo może wyglądać tak
Głupie łzy cisnęły się jej do oczu. Wytarła je i zadzwoniła
przygnębiająco. Kiedy się odezwał, głos mu się łamał.
do recepcji. W ciągu kilku minut mieli załatwione bilety do
- To była Heather, moja szwagierka. Mamma zachorowała...
Nowego Jorku z najlepszym połączeniem z Sycylią. Następnie
- Och, nie!
porozumiała się z Erikiem. Tak jak przypuszczała, ucieszył się,
- Ma słabe serce. Muszę wracać.
że może jej pomóc.
Pokręcił głową, jakby chciał się otrząsnąć. Helen objęła go
- Musisz mieć paszport - powiedział. - Dilys przywiezie ci
w geście pocieszenia. Przytulił ją mocno.
go na lotnisko.
90 LUCY GORDON
Kiedy skończyła, siedziała przez dłuższy czas nieruchomo,
usiłując pojąć, co się z nią dzieje. Lorenzo miał rację. Powinna
skupić się na pracy, która tak wiele dla niej znaczyła. Ale teraz
mogła myśleć wyłącznie o nim.
ROZDZIAA SIÓDMY
Sycylia. To miejsce od zawsze wywierało silny wpływ na
życie Helen. Stary kraj był niczym dodatkowy członek rodziny,
który wydawał nieme rozkazy. Wzorzec, do którego wszystko
przyrównywano, a przeciw czemu zawsze się buntowała. Z góry
Sycylia wyglądała jak trójkątny kawałek ziemi oblany dookoła
bÅ‚Ä™kitnym morzem. Helen pomyÅ›laÅ‚a tylko, że jest piÄ™kna i od­
wróciÅ‚a siÄ™ od okna. Lorenzo potrzebowaÅ‚ jej. ByÅ‚ blady, spo­
glądał martwym wzrokiem w przestrzeń. Liczył sekundy do
wylądowania, kiedy ktoś z rodziny być może powie mu, że jego
matka nie żyje. UÅ›cisnęła mu rÄ™kÄ™. SpojrzaÅ‚ na niÄ… z wdziÄ™cz­
noÅ›ciÄ… i spróbowaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechnąć. Jego bezbronność ujęła He­
len. Tak długo starała się ukrywać przed nim swe uczucia, ale
teraz odrzuciła całą maskaradę. Wtedy, w hotelu, chciała się
z nim kochać, bo nie potrafiła stłumić narastającej namiętności.
Teraz chodziło o coś więcej. Jej serce rwało się do niego.
Gdy tylko przeszli przez odprawÄ™ celnÄ…, Lorenzo zaczÄ…Å‚ siÄ™
rozglÄ…dać gorÄ…czkowo. Helen dostrzegÅ‚a mÅ‚odÄ…, jasnowÅ‚osÄ… ko­
bietę czekającą za barierką. Machała, śmiała się i pokazywała
podniesione kciuki. Lorenzo podbiegł, by ją uściskać. Zrobił to
bardzo delikatnie, bo kobieta była w zaawansowanej ciąży.
Helen podeszła bliżej i usłyszała:
- Już jest w porządku. Niebezpieczeństwo minęło i bardzo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \