[ Pobierz całość w formacie PDF ]
innej jego radzie - Nie utrudniajcie sobie same roboty".
Przypomniało mi się, co podsłuchałam wczorajszego wieczoru. O spojrzeniu mojej mamy podczas
długiej, cichej drogi do domu. I w końcu... o Joshu. Zrozumiałam, że moje życie byłoby znacznie
prostsze, gdybym potrafiła zapomnieć o pewnych rzeczach.
Rozdział 4
Podsumowanie obserwacji Dzięki wykorzystaniu zasady jak najmniej inwazyjnych metod"
agentkom udało się dowiedzieć, co następuje: Według popularnej wyszukiwarki internetowej black
thorn to występujący powszechnie u róż rodzaj grzyba. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby miał to
być kryptonim jakiejkolwiek rządowej teorii spiskowej.
W Stanach Zjednoczonych mieszka około 1947 osób o nazwisku Blackthorne, ale według danych
urzędu skarbowego żadna z nich nie określiła wykonywanego przez siebie zawodu jako: szpieg,
szpion, upiór, zamachowiec, pałkarz^ prostytutka, wolny strzelec, kryminalista, tajniak, agent lub
człowiek mimikra.
Przeniknięcie wzrokiem przez drzwi do wschodniego skrzydła okazało się niemożliwe. Mimo
krążących plotek okulary rentgenowizyjne doktora Fibsa są nadal w fazie doświadczalnej. (Co by
również wyjaśniało, dlaczego doktor Fibs nosił opatrunek na oku).
Zaletą szkoły dla szpiegów jest to, że masz genialne, o niezwykłych umiejętnościach przyjaciółki,
które potrafią
40
pomóc przy każdym projekcie specjalnym. Wadą jest to, że przyjaciółki naprawdę mocno się
angażują w tego typu projekty. Całym sercem.
- To musi gdzieś tu być! - zawołała Liz, przekrzykując huk ciężkich książek spadających na twarde
drewno, gdy cisnęła na stół w bibliotece Inwigilację przez wieki, tomy od dziewiątego do
czternastego.
Rozejrzałam się po spokojnej sali, spodziewając się, że ktoś ją uciszy, ale usłyszałam tylko trzask
drewna w kominku i westchnienie dziewczyny, która w zeszłym tygodniu każdą wolną chwilę
spędziła zabarykadowana w bibliotece i zaczynała powoli tracić wiarę w książki. (A Liz to typ
dziewczyny, która podczas egzaminów końcowych w ósmej klasie spała z egzemplarzem Kodowania
dla zaawansowanych*.)
Macey rzuciła na bok Kroniki wojny chemicznej, które trzymała na kolanach.
- A może tego nie ma w bibliotece - stwierdziła, a ja poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy Liz za
chwilę się nie udusi. Być może tak by się właśnie stało, gdyby Macey nie skrzyżowała nóg i nie
spytała:
- A więc co to może znaczyć?
O Boże! Wprost nie wierzę, że nie zadałyśmy sobie wcześniej tego pytania. Jakimś cudem umknęła
nam podstawowa zasada tajnych misji: wszystko coś oznacza! Fakt, że nie mogłyśmy znalezć czegoś
ważnego, był może najważniejszy ze wszystkiego.
- Czy wiecie, na ile coś musi być świeże, żeby nie było o tym mowy w książkach? -
zapytała Liz, cofając się przy tym z przerażoną i trochę oszołomioną miną. Spojrzała na książki na
stole, jakby miały wybuchnąć (co było niemądre, bo każdy wie, że książki, które są tak poufne, że
wybuchają, kiedy przeczytasz je bez upoważnienia, znajdują się na podpoziomie trzecim).
36
- A więc black thorn musi być... - zaczęła Macey i spojrzała na mnie.
- Czymś tajnym - dokończyłam. - Zciśle tajnym. Szpiegowie dochowują tajemnic -
tacy już jesteśmy.
Siedziałyśmy więc w ciszy, podczas gdy ogień trzaskał w kominku, a prawda powoli do nas
docierała: jeśli black-thorne naprawdę było ściśle tajne, nigdy się nie dowiemy, co to jest.
- Wiesz co, Cam - powiedziała Bex i na jej twarzy pojawił się uśmiech, który u zwykłej dziewczyny
wyglądałby niepokojąco, natomiast u dziewczyny takiej jak Bex, o tylu wyjątkowych
umiejętnościach, wyglądał wręcz przerażająco. - Jest jeszcze jedno miejsce, w którym nie
szukałyśmy. - Postukała palcem w brodę w geście, który nawet w jej wykonaniu wydawał się
widowiskowy. - Wiecie może, która ze znanych nam osób ma dostęp do gabinetu dyrektorki?
- Nie, Bex. - Usiadłam prosto i zaczęłam przekładać książki z jednego stołu na drugi.
- Nie. Nie. Nie. Nie mogę szpiegować własnej mamy!
- A czemu by nie? - zapytała Bex, jakbym właśnie jej obwieściła, że nie miałam odwagi używać
czerwonej szminki (co, swoją drogą, było prawdą).
- Bo to... moja mama - powiedziałam i nie próbowałam nawet ukryć irytacji w głosie. - Poza tym to
jedna z najlepszych agentek CIA. A poza tym... to moja mama!
- Dokładnie! Nie będzie przecież podejrzewać - Bex zrobiła efektowną pauzę -
własnej córki. - A potem Bex, Liz i Macey spojrzały na mnie, jakby to był plan wszech czasów. A nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]