[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Christian uśmiechnął się, ale jego serce zmieniło
się w lód. Tak, ta kobieta wyraznie czegoś się boi.
- Panie Brown"? Czy to znaczy, że mam zwra
cać się do ciebie panno Mitchell"?
87
Dziewczyna przekrzywiła głowę i utkwiła
w nim spokojne brÄ…zowe oczy.
- Tak będzie najlepiej.
- Może omówimy tę kwestię w powozie? Chy
ba że pani na kogoś czeka?
Wstrzymał oddech. Rosalyn spojrzała w dół uli
cy, a potem przeniosła wzrok na dorożkę.
- Skąd pan wiedział, że tutaj będę?
Christian zaczął myśleć gorączkowo.
- Panna Howland mi powiedziała.
Liczył na to, że drobne kłamstwo się nie wyda.
- Aha. - Zawahała się. - Jeśli jest pan pewien, że nie
sprawię kłopota.. Muszę dostarczyć pilną przesyłkę.
Nie miała zbytniej ochoty wsiąść z nim do po
wozu, ale Christian zdecydowanym gestem wziÄ…Å‚
ją za łokieć i przeszedł na drugą stronę ulicy. Wie
dział, że wcześniej czy pózniej dowie się, czemu
Rosalyn traktuje go tak oficjalnie. Jeszcze niedaw
no lubiła jego towarzystwo.
W powozie rozłożył koc i otulił kolana dziewczy
ny. Nadal wyglądała na skrępowaną, ale uśmiech
nęła się z wdzięcznością.
Na widok rozkosznej szparki między zębami
krew zaczęła żywiej krążyć w żyłach Christiana.
- Więc to był jeden z tych ślubów, o których
mówiła pani z taką niechęcią?
Dorożka ruszyła z szarpnięciem. Rosalyn odsu
nęła się pospiesznie, przytrzymując ręką szal. Do
brze, pomyślał Christian. Chciał wytrącić ją z rów-
88
nowagi. W razie potrzeby nawet przestraszyć.
- Tak. Abigail Swertz i George Perry. Powie
dzieli, że pierwszemu dziecku dadzą moje imię.
- Miejmy nadzieję, że to będzie dziewczynka.
Rosalyn zaśmiała się trochę nerwowo.
- Tak, miejmy nadziejÄ™.
Zapadła cisza. Christian przesunął wzrok z czuj
nych oczu i zaróżowionych policzków na piersi.
%7łałował, że przesłania je szal. Chętnie napatrzył
by siÄ™ do woli.
- Jest pani zimno?
- Nie... tak.
Skąd to zdenerwowanie? Garret zmarszczył
brwi. Położył ramię na oparciu siedzenia, zajrzał
w spłoszone, ciemne oczy i szepnął ochryple:
- Tęskniłem za tobą.
Rosalyn oblizała wargi i odsunęła się od niego.
- Ja... Gdzie się podziewałeś?
Christian zaśmiał się, widząc jej skonsternowa
nÄ… minÄ™.
- A co, tęskniłaś za mną?
Niby przypadkiem przycisnÄ…Å‚ udo do jej nogi.
Jeszcze parę cali i nie będzie miała dokąd uciec.
Siedziała prawie przy drzwiach. Wyjął jej z ręki
szal i powoli go rozchylił. Musnął opuszkami pal
ców podbródek, szyję, dekolt. Natrafił na coś
chłodnego i twardego. Spojrzał w dół.
- Panna Howland mi je pożyczyła.
Naprawdę? Christian dotknął pereł, mrużąc oczy
89
w skupieniu. Wyglądały na prawdziwe... i cenne.
Chyba nie przehandlowała rubinowego naszyjnika?
- Pożyczać pracownicy taką drogą rzecz? - rzu
cił szorstko.
Rosalyn delikatnie wyjęła mu perły z ręki.
- Panna Howland mówi, że przypłynęły na May
flower". Uparła się, żebym założyła je na ślub, cho
ciaż nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby zginęły.
Christian przyciÄ…gnÄ…Å‚ Rosalyn do siebie i za
mknął jej usta długim pocałunkiem.
Nie pozwoli, by żądza przeszkodziła mu w tym,
co najważniejsze. Gdy zobaczył perłowy naszyjnik
na szyi Rosalyn, powziął decyzję. Ten plan mógł się
powieść, więc nieważne, że nie miał do niego serca.
Nie zamierzał kierować się sercem. Nigdy.
Rosalyn tylko czekała, żeby wysiąść z powozu.
Nie wiedziała, co jest bardziej niebezpieczne:
błyszczące oczy Chrisa czy zbyt ciasny gorset.
- Dziękuję za podwiezienie. Stąd wezmę dorożkę.
- Nie spieszy mi siÄ™. ZawiozÄ™ ciÄ™, dokÄ…d tylko
zechcesz.
Głęboki, lekko zachrypnięty głos całkiem po
zbawił ją tchu.
- Nie mogÄ™...
Mężczyzna położył palec na jej ustach, ucisza
jąc protest. Gdy zaczął przesuwać opuszkiem po
dolnej wardze, Rosalyn zamknęła oczy. Siłą woli
powstrzymywała się przed oblizaniem ust.
Udało się jej... Prawie.
90
- Zaczekam tu na ciebie.
Dziewczyna poczuła gorącą dłoń na kolanie.
Otworzyła oczy i zobaczyła zniewalający uśmiech.
Wstrzymała oddech, ale Chris jedynie ściągnął jej
koc z nóg i nachylił się, żeby otworzyć drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]