[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W koronach drzew zaszumiał wiatr, gdzieś w dole zaczęła pluskać woda w jeziorze. W tej
samej chwili otworzyło się jedno z okien we dworze. Wyjrzała przez nie Hannah i pomachała im
bez słowa.
- Czy sÄ…dzisz, że Hannah... - Åshild przerwaÅ‚a, nie wiedzÄ…c, jak to wyrazić. - Czy sÄ…dzisz, że
Flemming może być zazdrosny?
Ole znów obrócił się na ławce. Spojrzał na żonę, myśląc, jaka jest piękna. Przepełniała go
taka radość, że ma jÄ… u swego boku tu, w Sørholm, że najchÄ™tniej wziÄ…Å‚by jÄ… w ramiona i obsypaÅ‚
pocałunkami. O co ona pytała? Flemming miałby być zazdrosny?
- Co masz na myśli?
- PomyÅ›laÅ‚am tylko, że... - Åshild szukaÅ‚a wÅ‚aÅ›ciwych słów. - Hannah jest silnÄ… kobietÄ….
Zarządza majątkiem, decyduje tu o wszystkim. Otaczają ją ludzie, którzy ją podziwiają. Czy nie
sądzisz, że Flemming może się czuć niepotrzebny?
- Zawsze sądziłem, że Flemming jest zadowolony z tego, że mama się wszystkim zajmuje.
On ma przecież swojÄ… pracÄ™. Czy masz coÅ› wiÄ™cej na uwadze? - Ole chyba siÄ™ domyÅ›liÅ‚, że Åshild
chciała w gruncie rzeczy powiedzieć coś innego.
- Nie, w zasadzie nie. Zastanawiałam się trochę nad tym, gdy zaczęły przychodzić listy, z
których wynikało, że zle się tu dzieje.
- Tak, to się zaczęło od tego ukąszenia żmii. Ja także próbowałem ustalić, kiedy się to
zaczęło - odparł Ole błyskawicznie i zdecydowanie, bo wiele o tym rozmyślał.
- Czy to nie byÅ‚o wtedy, kiedy usÅ‚yszeliÅ›my po raz pierwszy o malarzu? - Åshild spojrzaÅ‚a
na Olego w napięciu. Czy Ole się nie zdenerwuje jej sugestią?
- Wilhelm Robe? Nie sÄ…dzisz chyba...
- Nie, nie. Nic nie sądzę. Zastanawiam się tylko, co może tak irytować Flemminga.
- Lepiej nie rozmawiajmy o tym w miejscu, w którym ktoś może nas usłyszeć. - Ole
rozejrzał się dokoła, jakby chciał się upewnić, czy na pewno są tutaj sami. - Niemądre plotki nie
powinny dotrzeć do uszu służby.
Åshild już chciaÅ‚a powtórzyć mu rozmowÄ™, którÄ… sÅ‚yszaÅ‚a przed chwilÄ…, lecz siÄ™
powstrzymała. Nie warto robić wokół tego więcej zamieszania. I tak powiedziała stanowczo za
dużo. Teraz Ole będzie miał jeszcze więcej zmartwień.
- Chodz, pójdziemy nad jezioro. - Ole podał żonie dłoń. I poszli ramię w ramię brzegiem
stawu nad jezioro.
- Gdyby tak gospodynie z Hemsedal nas teraz zobaczyÅ‚y - zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ Åshild. - %7Å‚ycie tutaj
jest tak odmienne od naszego, że trudno w to uwierzyć.
- Nudzisz się tutaj? - Ole spojrzał na żonę z troską. Spodziewał się, że zacznie jej brakować
codziennych obowiązków, nie sądził jednak, że nastąpi to tak szybko.
- Ależ skÄ…d. Tutaj nie sposób siÄ™ nudzić. - Åshild spojrzaÅ‚a na niego ze Å›miechem. - MuszÄ™
się tylko przyzwyczaić i pozbyć wyrzutów sumienia. Może się tylko okazać, że kiedy już wreszcie
wrócimy, będę musiała uczyć się od nowa życia w gospodarstwie.
Ole ucieszył się, że powiedziała kiedy już wreszcie wrócimy". Oznaczało to bowiem, że
nie chce wracać natychmiast.
- Na pewno nie będzie ci trudniej niż mnie. Chcę przez to powiedzieć, że ja dobrze znoszę
przenosiny z Sørholm do Rudningen. Pobyt w Danii sprawi, że z jeszcze wiÄ™kszÄ… ochotÄ… powrócisz
do gospodarskich obowiązków.
- Jakie Å›liczne - wykrzyknęła Åshild, zatrzymujÄ…c siÄ™ nad stawem przy kaczej rodzinie. -
Czy na kaczki ktoÅ› poluje?
- Owszem, lecz w Sørholm już od dawna nikt tego nie robi. Mama opowiadaÅ‚a chyba, że
dziadek polował. W lesie jest jeszcze jeden staw, zdaje się, że tam upolowano mnóstwo kaczek.
- JadÅ‚eÅ› kiedyÅ› miÄ™so kaczki? - Åshild nie spuszczaÅ‚a oka z kaczek, pÅ‚ynÄ…cych na Å›rodek
jeziora. Ptaki stroniły najwyrazniej od ludzi, o ile nie wabili ich jakimś pożywieniem.
- Tak, w Danii to jedno z często podawanych dań. Kacze piersi i kaczka nadziewana to
znakomite potrawy. Zdaje się, że pan Ole powinien wkrótce zamienić parę słów z kucharką.
Zazwyczaj bez trudu osiąga to, czego chce w sprawie menu. Zwłaszcza że dość dawno nie
podawano tu kaczek.
- Zdaje siÄ™, że pan Ole zawsze osiÄ…ga to, czego chce tutaj w Sørholm. - Åshild podkreÅ›liÅ‚a
bardzo wyraznie słowa pan Ole" i oboje wybuchnęli śmiechem.
- Przyzwyczaiłem się, że mnie tak tytułują. Ale w twoich ustach brzmi to jak żart. A co
powiesz o pani Åshild"?
Zaśmiewając się jak dzieci, poszli dalej brzegiem jeziora, aż dotarli do końca wschodniego
skrzydła pałacu. Gdyby poszli aleją w prawo, dotarliby do dziedzińca z fontanną.
- Wracamy? - Ole wskazał głową pałac. - Czas coś przekąsić. Może poprosimy, by podano
herbatę w bibliotece. Tylko dla nas dwojga. Skoro Birgit jest zajęta, będziemy mieli trochę czasu
dla siebie - dodał ze śmiechem. - Ostatnio nie odstępuje nas nawet na krok.
Ole miał ochotę pokazać żonie bibliotekę. Była już tam, rzecz jasna, ale na pewno nie
poczuÅ‚a jeszcze atmosfery. Ole miaÅ‚ szczególny sentyment do tego pokoju i pragnÄ…Å‚, by Åshild
poczuła to samo. Teraz nadarzała się ku temu doskonała okazja.
Ole poprosiÅ‚, by podano im herbatÄ™ i ciasteczka do biblioteki. Åshild uniosÅ‚a tymczasem
nieco bawełnianą spódnicę i zaczęła wspinać się po schodach. Gdy szła tamtędy, czuła się jak w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]