[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znajomi to dobre towarzystwo. Ale Meg nie chciała być złośliwa. To nie jej wina, że w
Rosie obudziły się utajone kompleksy.
- Pizza, piwo, tort ze świeczkami - powiedziała Rosie.
- Nie ma rzezb z lodu? - spytała Meg. Odwróciły się, by popatrzeć na ponadme-
trowe popiersie z lodu Quinna Kelly'ego stojące na wielkim stole.
- Nie przypominam sobie - odparła Rosie.
R
L
T
- I nie uważasz, że te przyjęcia są przez to uboższe? - zauważyła Meg śmiertelnie
poważnym głosem, ale jej oczy się śmiały.
Meg Kelly jest w porządku, pomyślała Rosie.
- Ty i mój brat jesteście razem - rzekła Meg w chwili, kiedy Rosie zaczęła się od-
prężać.
- Twój brat jest gdzieś tam, a ja tutaj.
- Masz moją przychylność. %7łyczę wam jak najlepiej.
Rosie chciała wyjaśnić Meg ich relacje, ale zdała sobie sprawę, że nikt tego nie
zrozumie poza nią i Cameronem. A teraz, mówiąc prawdę, sama z trudem to wszystko
pojmowała. Nagle Meg się wyprostowała i powiedziała:
- Spójrz tam.
Rosie powędrowała wzrokiem ku Cameronowi i ujrzała, że do grupy dołączył jego
ojciec. Jej związki z Cameronem odpłynęły na dalszy plan.
Patrzyła na tych dwóch mężczyzn. Zachowywali się uprzejmie, w każdym razie tak
to wyglądało. Byli do siebie podobni: wysocy, wyprostowani, przystojni. Wyróżniali się
wśród zgromadzonych mężczyzn. Tylko ona wiedziała, że Quinn Kelly miał tajemnice,
których nie ujawniał. Tajemnice, które mogłyby zniszczyć tych, którzy go kochali i po-
trzebowali. Już zniszczyły pewną cząstkę Camerona.
Nic innego nie pozostało jej do zrobienia, jak stać na uboczu i czekać. Czekać, aż
Cameron uporządkuje swoje sprawy i do niej wróci. Zauważyła, że jak na ironię istnieje
podobieństwo z sytuacją jej matki. Wypiła łyk szampana.
- Nie wierzyłam, że dożyję dnia, kiedy ci dwaj będą w tym samym pokoju, nie pio-
runując się wzrokiem niczym laserem. Kiedy Cam powiedział tacie, że nie będzie pra-
cował dla KInG-a, to było równoznaczne z wypowiedzeniem wojny. Jak ci się udało go
tutaj sprowadzić?
- Mnie? - zapytała Rosie, podnosząc do ust serwetkę.
- Tak, tobie - odparła z uśmiechem Meg. - Od kiedy się pojawiłaś, stał się serdecz-
niejszy i przystępniejszy, W tym tygodniu zatelefonował do mnie dwa razy. Nie pamię-
tam, żeby kiedyś dzwonił tak często!
R
L
T
Przez chwilę Rosie czuła w żołądku ciepło, ale przypomniała sobie, że Cameron
nie podzielił się z Meg niepokojem o zdrowie ojca. Raczej sprawdzał, czy siostra czegoś
nie wie na ten temat, a moment był zbiegiem okoliczności. A może nie? Może w tym ty-
godniu wszystko w jego życiu się zmieniło z powodu niepokoju o ojca?
Przeszła obok nich starsza para pachnąca talkiem i brylantami, a Meg wymieniła z
nimi kilka grzecznych słów.
Po chwili Meg poklepała Rosie po ramieniu, puściła oko i tanecznym krokiem od-
daliła się w poszukiwaniu Tabithy.
Rosie czuła, że Meg Kelly nie jest słodką idiotką, bywalczynią przyjęć, tak jak
Cameron nie był niefrasobliwym złotym młodzieńcem, za jakiego go kiedyś uważała.
Ani nie zmienił się w twardego i nieczułego człowieka, jak sądziła.
- Co się dzieje z moim bratem, że zostawił cię samą na pożarcie wilków?
Odwróciła się i zobaczyła Dylana Kelly'ego. Wszędzie by go poznała, bo uświet-
niał strony plotkarskich magazynów częściej niż reszta rodziny. Z szelmowskim wdzię-
kiem zabrał z jej dłoni ostatnią przystawkę i wsadził ją sobie do ust.
- Nic złego się z nim nie dzieje - powiedziała, dopijając szampana, na wypadek
gdyby chciał jej zabrać.
- Meg miała rację, jesteś serdeczna i ciepła. Oboje tacy jesteście.
- Rozczaruję cię. Mylisz się co do mnie.
Oparł się o kolumnę tak blisko niej, że poczuła miły zapach jego wody toaletowej.
Ale woda Camerona dużo bardziej jej się podobała i zrobiło jej się bardzo ciepło.
- Jak ci się podoba ciało mojego brata? - zapytał Dylan.
- Czy masz pewność, że jesteście spokrewnieni? - zapytała. - Bo ja w to wątpię.
Dylan zaczął się śmiać jak szalony, a ona pomyślała, co by się działo, gdyby Ade-
le, Meg i Dylan znalezli się w jednym pokoju. Dodać do nich Tabithę i byłby to taki
ubaw, że mogłaby wpuszczać widzów i pobierać opłaty.
Pomyślała, że jeżeli wszystko dobrze się potoczy, jej krąg przyjaciół może się po-
większyć trzykrotnie. A wszystko dzięki Cameronowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \