[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie - powiedział w końcu spokojnie.
Mężczyzna skłonił się i wyszedł bez słowa.
Stał przez chwilę na rampie i rozglądał się po Vys Street. Obserwowałem go z magazynu i
widziałem, że rozważa jakąś decyzję. Stanowczym krokiem zszedł po betonowych stopniach
na ulicę, lecz nie ku miastu. Skręcił w lewo i przeszedł na drugą stronę. Jedyną rzeczą, która
tam się znajdowała, była Chata Zmierci.
O przekleństwo siriS!
Wróciłem na tyły magazynu i zacząłem zamiatać stajnię.
Wyjaśniłem matce, że Magna znajduje się w lepszej dzielnicy, blisko Budynku Cechów i że
ulica obsadzona jest drzewami. Murowane budynki fabryki są czyste i nowoczesne, a ja sam
mam stół z nowiusieńką maszyną drukarską i nową lampą tlenową.
Była to dla niej wielka ulga.
- Wygląda na to, że to miłe miejsce do pracy. Odwiedzę cię tam kiedyś.
- To by nie było mile widziane - wyjaśniłem pospiesznie. - Fabryka nie jest otwarta dla
publiczności. Przepisy Cechu. Mogłoby to sprawić mi kłopoty.
Pracowałem dalej. Moja klatka piersiowa rozrosła się, talia zwęziła, a sflaczałe mięśnie
stwardniały jak skała.
Rozdział szósty
ELIKSIR GILA
Straszna wojna między żołnierzami Zwiątyni a armiami uczonych skończyła się trzydzieści
lat temu Wielkim Układem, który określił słuszność t-tuzin prawd głoszonych przez
kapłanów i t-tuzin praw głoszonych przez uczonych. Układ został wynegocjowany przez
równe liczebnie delegacje obu stron, przy czym żadna nie była zadowolona, a zatem jako
sprawiedliwy był możliwy do przyjęcia. Lecz jak udało się walczącym stronom dojść do
rozmów w pokoju?
Pewnego dnia Najwyższy Dowódca Uczonych wysłał przed okopy przeciwnika kuriera z
białą flagą i zaproponował Wielkiemu Archontowi, że spotkają się sami na udeptanej ziemi,
rozebrani do krótkich spodenek i uzbrojeni tylko w miecz i bojowy topór. Kto zwycięży, ten
wygra wojnę, a armia pokonanego ustąpi i powróci do domów.
Archont był przerażony.
- Na Siris! - wysapał. - Czy upadliśmy aż tak nisko, by wystawiać nasze czcigodne osoby na
pokaz? Musi być jakieś inne, racjonalne rozwiązanie.
Zaproponował więc uczonym rozejm na jeden dzień, a to pociągnęło za sobą zawieszenie
broni na sekstyl, co z kolei doprowadziło do negocjacji, które zaowocowały Wielkim
Układem. Po czym życie płynęło tak, jak przedtem z tą różnicą, że nikt nie mógł legalnie
zabić drugiego człowieka, gdy nie zastosował się do pewnych reguł. Były oczywiście
protesty, lecz spotkały się z odpowiednią ripostą.
Na przykład dozwolone były okulary, ale wyraznie zabroniono oprawy szkieł w tubę dla
uzyskania teleskopu do nocnej obserwacji gwiazd. Gil i ja zrobiliśmy to i tak, chociaż
przyznaję, że bez szczegółowych, drukowanych wskazówek mielibyśmy kłopot z
nastawieniem instrumentu.
Inny problem stanowiło drukarstwo. Maszynę drukarską wynaleziono po Układzie i
Zwiątynia obstawała, że skoro nie było to wyraznie wyszczególnione w Układzie, zatem
wszystkie przybory drukarskie są heretyckie.
Biskup wniósł akt oskarżenia o herezję i sprawa mogła przybrać poważny obrót (a drukarzowi
mogło grozić elektro-spalenie), aż tu nagle zarząd Zwiątyni w Belle-tile zażądał dwudziestu
czterech kopii aktu oskarżenia (po jednej dla każdego z dostojników) i niższy kapłan Zwiątyni
nakazał je po prostu wydrukować. Gdy zauważono tę niezręczność, pozostało unieważnić akt
oskarżenia.
I tak drukarstwo wkroczyło legalnie w życie.
Teraz słabo pamięta się o Wojnie, jednakże Dzień Układu, to inna historia. Jest to święto na
skalę światową, z Wielką Procesją (z egzekucją lub bez, chociaż zawsze z nią jest ciekawiej).
W fabryce Dzień Układu jest wolny od pracy i ja zdecydowałem, że zostanę w domu i
poczytam to, co zostawił po sobie Gil, a co zabraliśmy z naszego domu przy Koray Avenue.
Zaraz po śniadaniu zajrzałem do notesów Gila.
Było ich pięć. Cztery ostatnie miały na okładce stempel kolegium i wszystkie strony były
numerowane. Na każdej okładce widniał rok.
Ostatni notes nie został zapisany do końca. Była to mieszanina zapisków i spostrzeżeń z
codziennych zajęć szkolnych i dziwacznych komentarzy do mijających chwil. Obejmowały
ostatni rok szkoły, trzy lata kolegium i rok choroby.
Czy mogę przejść przez most życia i wrócić z powrotem? Jakby w nieśmiertelności. Może
potrzebne by było chemiczne wspomaganie? Oto mój pomysł. Połączyć cztery wypróbowane
halucynogeny (wszystkie używane od dawna w ceremoniach religijnych starożytnych i nadal
używane). Wiemy, jak działają osobno.
Morolina - z roślin pustynnych. Daje kolorowe wizje z tańczącymi światłami i objawienia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \