[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie mogła się powstrzymać, płakała, aż zabrakło jej łez.
 Przepraszam  załkała.
 Wiem, że jesteś twarda. Parę łez tego nie zmieni.  Chrapliwy szept był jak balsam na jej
rany.
 Wiem, ale zmarnowałam twoją ostatnią koszulę. Znowu.  Zaśmiała się nieśmiało i
odsunęła się. Gardło nadal bolało. Wszystko ją bolało.
Hank wcisnął jej do ręki chusteczkę. Ostatni raz pociągnęła nosem i spróbowała odzyskać
panowanie nad sobą. Potem, z czerwonymi oczami, wzięła głęboki oddech, spojrzała mu prosto
w oczy i oznajmiła:
 No, już! Po wszystkim. Obiecuję, że więcej nie będę płakać.
 Nie krępuj się. Zawsze mogę wezwać pomoc, jeśli sam nie dam sobie rady.
Pokręciła głową, ale w jej oczach znowu pojawiły się iskierki.
 Nie mam czasu do stracenia, ale dziękuję. Jak jesteś gotowy, to możemy jechać. Już się
napatrzyłam. Wystarczy mi.
Hank zawiózł ją do towarzystwa ubezpieczeniowego w Yadkinville. Zaproponował, że
pójdzie tam razem z nią, ale nie protestował, kiedy odmówiła.
 Wolałabym iść sama. Znam tam wszystkich. Będą się zastanawiać, kim jesteś, a wolałabym
się teraz nie tłumaczyć, jeśli nie masz nic przeciwko temu. Zrobiłam sobie listę pytań, na które
chcę uzyskać odpowiedz.
 Nie spiesz się. Załatwię w tym czasie parę telefonów.
 Jak osobnicy tacy jak ty dawali sobie radę przed wynalezieniem telefonu komórkowego?
 Tacy jak ja? No, nie wiem... Chyba mieli bardzo długie przedłużacze?
Udało mu się wywołać na twarzy Callie coś na kształt uśmiechu.
Wyjeżdżając z miasta, zaprosił ją na obiad. Nie wspominali wydarzeń ostatniej nocy.
Hankowi się nie spieszyło. Najpierw trzeba było załatwić sprawy ubezpieczenia, a znając Callie,
wiedział, że będzie się upierała, by załatwić to po swojemu i w swoim tempie.
Nie będzie to łatwe, ale bywał już w trudnych sytuacjach. Wręcz je uwielbiał.
Kiedy wrócili do samochodu, Callie pożyczyła jego telefon i zadzwoniła do Grace, której nie
było w domu, kiedy zatrzymali się tam po drodze. Hank zastanawiał się, czy powiedzieć jej, że
nie ma najmniejszego zamiaru zostawiać jej tutaj. Za kilka godzin wróci z nim do Teksasu. Jeśli
zostaną do załatwienia jakieś szczegóły, on sam się nimi zajmie.
Ale był za sprytny, by odkrywać wszystkie karty. Callie była zbyt dumna. Zamiast tego
wyłożył asa.
 Myślałem o Manie. O jej przyszłości. Uniosła głowę.
 Już zadecydowałam, co zrobię. Kiedy dostanę pieniądze z ubezpieczenia, kupię dla nas
dom. Starczy mi na bardzo przyzwoity i ze wszelkimi wygodami. Szczerze mówiąc, dom dziadka
był za duży. Chyba największą zaletą takich starych domów jest to, że nie używane pokoje
można po prostu zamknąć.  Mówiła bardzo rozsądnie, ale drżał jej głos.
Hank nie odzywał się. W bardzo młodym wieku nauczył się, że przy negocjacjach milczenie
jest najlepszą bronią.
 Poza tym nadal jestem właścicielką działki.
 Wiem o tym. A czy ty wiesz, że masz całe pantofle w sadzy? Ramię też sobie
wysmarowałaś.
Wytarła ramię, spojrzała na nogi i skrzywiła się.
 Muszę się wykąpać.
 Obojgu by nam się to przydało.
Ich spojrzenia zetknęły się. %7ładne z nich nie było gotowe do podjęcia tego tematu, ale nie
można też było dłużej go odkładać. W ciągu ostatniej doby Hank podjął decyzję. Nie ma
znaczenia, jakie jest zdanie Callie  on odpowiada za Manie. Przecież to ona go wychowała.
Za Callie też był odpowiedzialny, z powodu swojej chwilowej słabości. Nie było jej w jego
pierwotnym planie. Całą przyszłość miał już wytyczoną. Małżeństwo z odpowiednią osobą,
potem dziecko, może dwoje. %7ładnych uczuciowych komplikacji, w każdym razie nie z żoną.
Dzieci to inna sprawa. Coś mu mówiło, że będzie znakomitym tatusiem. W każdym razie
wiedział, jak nie należy postępować. Jeśli małżeństwo okaże się po kilku latach niewypałem,
może być pewien, że żona wykaże rozsądek, gdyż umowa przedmałżeńska będzie uwzględniać
wszelkie możliwe sytuacje.
Ale nie wziął pod uwagę Callie.
Ze zmarszczonym czołem wybierała numer na jego telefonie komórkowym. Zdobycze
techniki jej nie przerażały, ale nie ufała maszynom. Czekała chwilę i przerwała połączenie.
 Może Grace pojechała w odwiedziny do córki w Durham. Zadzwonię do niej jeszcze raz z
hotelu.
Hank miał ochotę chwycić ją w ramiona i tulić nie wiadomo jak długo. Zamiast tego
uruchomił samochód.
 Nie. dąsaj się  upomniał ją.  Będziesz miała zmarszczki.
 Drażnią cię zmarszczki?
 Nie. Ale te powstające od śmiechu są ładniejsze. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \