[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na myślenie i zdążyła przypomnieć sobie szereg przewinień, których dopuścił się
wobec niej Norbert: zdrada, lekceważenie, zdrada, pomiatanie, zdrada, odmowa
posiadania dzieci, zdrada, sprawa z Tomkiem... Nacisnęła dzwonek i czekała. Z
pewną nutą zdumienia odnotowała, że chociaż autorką niewybrednych anonimów
była Ewa, głównym winowajcą w jej oczach pozostawał Norbert.
- Ty świnio! - wybuchnęla, gdy w drzwiach stanął były mąż.
- Co znowu zrobiłem? - zdziwił się.
- Co zrobiłeś?! Jeszcze się pytasz, co zrobiłeś?! - zapie-kliła się. Czując krew
uderzającą do głowy, nabrała głęboko w płuca powietrza i odetchnęła. Odliczyła w
myślach do trzech i starając się zachować spokój, odpowiedziała: - Właściwie nic. Ja
do Ewy.
- Aha... Czego chcesz od Ewy?
- Mam zamiar się z nią zaprzyjaznić, a co? Nie podoba się? Wpuścisz mnie czy nic? -
spytała zaczepnie, widząc, że Norbert zastawia sobą wejście do mieszkania i
najwyrazniej nie zamierza jej zaprosić.
Norbert niepewnie przyglądał się żonie. Stała przed nim z rękoma założonymi
wojowniczo na piersiach i patrzyła równie wojowniczo. Mógłby się przestraszyć,
gdyby
239
nie sięgała mu ledwie do ramienia. Przywołał na twarz uśmiech, jakim czarował
kobiety. Nim zdążył zdenerwować ją jeszcze bardziej, zza jego ramienia wyjrzała
Ewa.
- Kochanie, co się... Co ona tu robi?! - wysyczała wściekle na widok Anety.
- Wracam do swojego męża. Na twoim miejscu zaczęłabym się pakować -
poinformowała ją złośliwie Aneta.
Aneta nic wracała, Dorota wcześniej pobiegła do radia, więc Marta, korzystając z
okazji, że została sama, zaczęła kompletować zestaw wyburzeniowy. Przyniosła z
kuchni miarkę, wagę, dzbanek na wodę, lejek, mikser, miskę, odkurzacz do
oczyszczenia otworów z pyłu, z garażu zabrała przedłużacz, z samochodu wyjęła
brezent i zaniosła wszystko do piwnicy. Po chwili zastanowienia wzięła jeszcze
stulitrowe worki na śmieci oraz zmiotkę i szufelkę. Wiertarkę na szczęście potrafiła
obsługiwać. Do niedawna była samotną kobietą, która nie potrzebowała mężczyzny
nawet do zawieszania obrazków na ścianach. Radziła sobie sama. Teraz bez kłopotu
umocowała wiertło i zrobiła otwór dokładnie w środku tego czegoś, co stworzyła z
betonu Aneta. Potem odważyła starannie dwadzieścia pięć dekagramów expansitu,
zalała wodą i dokładnie rozmieszała mikserem na jednolitą masę. Z instrukcji
wynikało, że to coś należy wlewać, a nie wciskać, uznała zatem, że konsystencja
ciasta naleśnikowego będzie odpowiednia. Wlała wszystko do wywierconego i
oczyszczonego otworu, szybko sprzątnęła powstały bałagan i uciekła z piwnicy,
postanawiając zajrzeć tam nic wcześniej niż za kilka godzin. Nie miała pojęcia, jak
ostatecznie
zadziała bezwybuchowy materiał wyburzeniowy. Używane do rozmieszania
expansitu rzeczy starannie umyła w ogródku, korzystając z węża do podlewania.
Pierwotny zamysł wrzucenia brudnych przedmiotów do zmywarki uznała za
niebezpieczny. Nie zależało jej na wypróbowaniu expansitu na urządzeniach
gospodarstwa domowego. Akcesoria kuchenne włożyła do zmywarki dopiero
wówczas, gdy zniknął ostatni ślad świadczący o ich użytkowaniu.
Zajrzała do córeczki. Amelia spala spokojnie w łóżeczku, zupełnie nieświadoma
działań matki. Marta odczepiła od paska elektroniczną nianię i położyła na stoliku.
Sama usiadła na łóżku, oparta wygodnie o poduszki, i usiłowała się skoncentrować
na czytaniu gazety.
Norbert w ostatniej chwili chwycił Ewę, która próbowała rzucić się na
przeciwniczkę, i wniósł do pokoju. Aneta weszła do mieszkania i spokojnie zamknęła
za sobą drzwi. Oparła się o futrynę i z satysfakcją obserwowała, jak Norbert usiłował
opanować szalejącą kochankę. Ewa wyrywała się i drapała go paznokciami,
wykrzykując coś niezrozumiale.
- Uspokój się, do cholery! - wrzasnął, potrząsając nią mocno.
- Zabiję ją! Zabiję!!! I ciebie też!!!
Tracąc cierpliwość, pchnął dziewczynę na kanapę.
- Spróbuj tylko wstać, to ci przyłożę! - zagroził, przy-gważdżając ją spojrzeniem.
Ewa znieruchomiała, zalewając się Izami i łkając głośno.
- Widzisz, co narobiłaś?! - zwrócił się do Anety wście-I kły Norbert.
240 241
- Ojej... - Zrobiła wielkie oczy. - To znaczy, że nie chcesz, żebym wróciła?
- Zrób coś... - Ewa ocierała łzy palcami. - Nie możesz mnie zostawić...
- Mówiłam, żebyś poszukał sobie kogoś starszego
- odezwała się zdegustowana Aneta. Nie żałowała dziewczyny. Pewnego dnia powrót
czyjejś żony może się okazać rzeczywistością, a nie ponurym żartem, na który sobie
pozwoliła w małym akcie zemsty. -1 bardziej opanowanego. Nawet nie jest już
ładna... - podsumowała na koniec, patrząc na rozmazany tusz Ewy.
- Czego chcesz? - spytał z niechęcią. Dotarło właśnie do niego, że powrót Anety to
ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę. Dopiero zaczęłoby się piekło.
-1 to by było na tyle, jeśli chodzi o uprzejmości - westchnęła Aneta z udanym
rozczarowaniem. - Zanim zawiadomię policję, przyszłam porozmawiać z twoją
dziewczyną o anonimach, które mi wysyła.
- Ale ja nie...
- Nie kłam - powiedziała ostro. - Zaczynasz mnie wkurzać. Nie chcę twojego faceta.
Gdybym chciała, żeby ktoś mnie zdradzał i traktował jak podnóżek, nadal byłabym
jego żoną. Więc daruj sobie te liściki, wyzwiska, pogróżki i przestań się kręcić pod
moim domem.
- Odbija ci z tej chorej zazdrości. Ona nic nie zrobiła.
- Norbert stanął w obronie zapłakanej dziewczyny.
- A o co miałabym być zazdrosna? - Aneta autentycznie się zdziwiła. - Tak naprawdę
to jej współczuję. Teraz słucham - odwróciła się ponownie do Ewy. - Co masz mi do
powiedzenia? - Wyjęła z torebki pogniecioną kartkę z przyklejonymi literami z gazet
i pokazała zapłakanej dziewczynie.
Ta jednak na widok anonimu przestała płakać i z nutą zdziwienia oświadczyła:
- Tym razem to nie ja...
- Jak to: tym razem? - spytał Norbert. Nie udało mu się ukryć głupiej miny. - Chcesz
powiedzieć, że pisałaś do niej listy z pogróżkami?
-Ja tylko raz. Słowo. - Ewa ponownie się rozpłakała.
- Wtedy, jak was zobaczyłam pod basenem... Wrzuciłam ten list... A kiedy jeszcze on
był dla mnie taki niemiły, pomyślałam, że to przez ciebie, i dlatego przyszłam do
was, ale potem już nic. Słowo.
- On nie potrzebuje powodu, żeby być niemiłym. To drań.
- Hej... - zaprotestował.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]