[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Draga okazała większą rezerwę. Jess nie po raz pierwszy spostrzegła, że bacznie ją obserwuje. Po
kolacji odnalazła ją w oranżerii. Uniosła jej dłoń, popatrzyła znacząco na olbrzymi diament i
oświadczyła:
- Zdziwił mnie twój wybór pierścionka zaręczynowego. Wygląda zbyt ostentacyjnie jak na twój
gust.
- Nie wybierałam go - sprostowała Jess. - Drago sprawił mi niespodziankę, ale bardzo mi się
podoba - skłamała.
Luisa bezbłędnie odgadła, że wielki, drogi pierścień nie przypadł jej do gustu, ale Jess nie przy-
znałaby tego za nic w świecie, żeby nie urazić uczuć ofiarodawcy. Tymczasem przyszła teściowa znów
popatrzyła na nią badawczo, po czym uśmiechnęła się, jakby ze zdziwieniem.
- A więc naprawdę go kochasz? - wymamrotała. - Bardzo mnie cieszy wasza decyzja.
Pozwolisz, że udzielę ci pewnej rady? Mój syn odziedziczył po ojcu silny charakter. Jeśli nie chcesz,
żeby cię zdominował, musisz od czasu do czasu mu się sprzeciwić. Tylko proszę, nie zdradz, że cię
ostrzegłam - dodała z uśmiechem.
- Obiecuję - wyszeptała Jess, mile zaskoczona nagłą zmianą nastawienia Luisy Cassari. - Ja też
nie należę do pokornych - wyznała uczciwie. - Mamy już za sobą kilka spięć.
- Nie zaszkodzi mu, jak ktoś od czasu do czasu utrze mu nosa. Vittoria była zbyt łagodna. Nie
byliby razem szczęśliwi, chociaż żałowałam, że ich narzeczeństwo tak tragicznie się zakończyło.
Drago nieprędko doszedł do siebie po tym dramacie. Mam nadzieję, że ci opowiedział... - przerwała
gwałtownie, gdy Drago wkroczył do oranżerii.
- Szukałem cię kochanie! - zawołał od progu. - Bardzo za tobą tęskniłem - dodał aksamitnym
głosem.
Czułe spojrzenie, które towarzyszyło słowom, wypadło bardzo przekonująco, nawet w oczach
Jess. Musiała sobie przypomnieć, że to tylko gra pozorów na użytek najbliższych. %7łałowała, że
przeszkodził matce wyjaśnić, co go spotkało. Gdy wcześniej wyjawił, że to Vittoria zerwała zaręczyny,
słyszała w jego głosie rozgoryczenie. Czyżby nadal kochał piękną arystokratkę? I na czym polegała
tragedia, która doprowadziła do rozpadu związku?
Zmartwiona, że tak mało wie o człowieku, którego poślubi za dwa tygodnie, z zapartym tchem
obserwowała wieczorem, jak zdejmuje marynarkę i rozpina guziki koszuli, odsłaniając wspaniały tors.
Gdy spojrzał na nią, dostrzegła błysk pożądania w jego oczach. Choć zaraz spuścił powieki, za-
uważyła, że pożera ją wzrokiem spod długich, gęstych rzęs. Ucieszyło ją, że nadal go pociąga. Wo-
lałaby wprawdzie, żeby czuł do niej coś więcej, ale życie nauczyło ją brać to, co oferuje los, zamiast
marzyć o tym, co nieosiągalne.
L R
T
- Czy mówiłem ci już, jak uroczo wyglądasz? - zapytał.
- Owszem, przed kolacją - przypomniała z zażenowaniem.
Rumieniec na policzkach Jess powiedział Dragowi, że podobnie jak on wspomina pocałunek
przed zejściem do jadalni. Jej spontaniczna reakcja sprawiła mu ogromną przyjemność, ale pozostawiła
niedosyt na cały wieczór. Czekał z niecierpliwością, by porwać ją w objęcia. Filigranowa i delikatna,
przypominała kruchą porcelanową figurkę. Zielone oczy lśniły jak szmaragdy, a różowe usteczka
kusiły obietnicą niewypowiedzianych rozkoszy.
Ujął jej twarz w dłonie, ale nagle zmarszczył brwi na widok głębokich cieni pod oczami.
Ogarnęły go wyrzuty sumienia, że niewiele brakowało, a przedłożyłby własne zachcianki nad troskę o
jej zdrowie i nowe życie, które w niej kiełkuje. Przecież wiedział, jak kruche bywa ono w pierwszych
miesiącach ciąży. Zawstydzony i sfrustrowany, opuścił ręce. Wygrzebał z szuflady jedną ze swoich
koszul i podał Jess.
- Załóż ją do spania. Powinnaś dobrze wypocząć. Mizernie wyglądasz.
Zawiedzione spojrzenie Jess wystawiło jego siłę woli na ciężką próbę. Zwiadomy, że nie
potrafiłby przy niej utrzymać rąk przy sobie, dodał:
- Muszę pilnie przeczytać zaległy raport. Ponieważ pózno skończę, prześpię się w salonie, żeby
cię nie budzić w nocy.
- Nie musisz - wymamrotała Jess, niemile zaskoczona jego nagłym odwrotem.
Lecz Drago nie słuchał. Już spieszył ku drzwiom, żeby jak najprędzej od niej umknąć. Tyle
zostało z jej nadziei, że jeśli nie miłość, to przynajmniej namiętność ich łączy. Nagle przystanął z ręką
na klamce i zwrócił ku niej głowę.
- Odpowiednia ilość snu matki jest niezbędna dla rozwoju płodu. Martwi mnie, że co noc dręczą
cię jakieś koszmary. Często wołasz kogoś imieniem Katie. - Zamilkł w oczekiwaniu na odpowiedz, ale
nie usłyszał ani słowa wyjaśnienia, co utwierdziło go w przekonaniu, że Jess trzyma coś w tajemnicy.
Odczekał jeszcze chwilę, po czym dodał: - Zapytam doktora Marellisa, czy to szkodliwy objaw. Do-
branoc, Jess.
W następnych dniach Drago nie tylko zamęczał domowego lekarza nieustannymi prośbami o
konsultacje, ale w dodatku nieustannie wypytywał Jess o samopoczucie i sprawdzał każdy objaw w
podręcznikach medycznych. Znużona jego nagłą nadopiekuńczością, omal nie wyjawiła, że to dla niej
nic nowego. Podobne dolegliwości dokuczały jej w czasie pierwszej ciąży, ale niezablizniona rana za
bardzo bolała, żeby ją rozdrapywać.
Kilka dni przed planowanym ślubem wyjechał służbowo do Niemiec. Wyjaśnił, że to absolutnie
konieczne. Jess nie zdradziła, że z ulgą powita kilka dni spokoju. Próżne nadzieje. Nawet gdy poinfor-
mowała, że poranne mdłości ustąpiły, wpadł w popłoch.
L R
T
- Doskonale. Może wreszcie nabierzesz trochę ciała - skomentował, ale zaraz dodał: - Mimo
wszystko zapytam Eduarda, czy to dobrze. Poproszę, żeby przyszedł cię zbadać.
- Nie trzeba. Widział mnie cztery dni temu - zaprotestowała.
- Lepiej dmuchać na zimne - odrzekł tonem, nieznoszącym sprzeciwu. - Najlepiej nie wstawaj
dziś z łóżka.
Duma nie pozwoliła Jess wytknąć, że samotne leżenie w łóżku to żadna przyjemność. Drago od
dnia zaręczyn sypiał na sofie w salonie. Bardzo jej brakowało bliskości. Kiedy ją pieścił, dawał jej
przynajmniej chwilowe złudzenie, że mu na niej zależy.
Po zakończeniu rozmowy podeszła do okna, żeby popatrzeć na Wielki Kanał, pełen łódek i
wodnych taksówek, stanowiących główny środek transportu. Wenecja przyciągała latem tysiące
turystów, ale wychowana w Londynie Jess przywykła do tłumów. Do niezależności również. Drago
nalegał jednak, żeby nie opuszczała pałacu bez asysty ochroniarza.
Zamknięta w złotej klatce, czuła się jak w pułapce. Coraz bardziej tęskniła za wolnością.
Małżeństwo z Dragiem bez wątpienia stanowiło najlepsze zabezpieczenie przyszłości dziecka.
Jako samotna matka nie zapewniłaby mu życia w luksusie. Lecz przygniatało ją nie tylko poczucie
uwięzienia. Druga ciąża obudziła na nowo długo tłumione wyrzuty sumienia.
Potrzebowała choćby kilku godzin, by dojść do ładu ze sobą bez Fica czy służby, która wciąż
się koło niej krzątała. Oczywiście nie zamierzała ponownie uciekać przez balkon, ale nie widziała
przeszkód, żeby po cichu wymknąć się na samotną przechadzkę. Drago nigdy się nie dowie o jej
eskapadzie.
- Jak to nigdzie jej nie ma? - ryknął Drago na Bogu ducha winną pokojówkę, która wyszła mu
naprzeciw, żeby poinformować, że nie znalazła panny Harper ani w pałacu, ani w ogrodzie.
Gdy Fico zameldował jej zniknięcie, Drago zawrzał gniewem. Na szczęście postanowił skrócić
pobyt w Niemczech. Odebrał telefon od ochroniarza już po wylądowaniu na lotnisku Marco Polo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \