[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jill chce skontaktować się ze swoim ojcem. Gideon nie tego oczekiwał,
ale nie był zdziwiony.
- Aha. I to cię denerwuje. Aagodnie powiedziane.
- Pewnie, że mnie to denerwuje! Chce spotkać się z człowiekiem, który,
według wszelkich znaków na niebie i ziemi, wcale jej nie chce znać!
- Skąd wiesz?
- Bo Jill ma piętnaście lat, a on nigdy nie usiłował jej zobaczyć. - Uniosła
w górę dłonie. - Bardzo się z tego cieszę, bo ona go wcale nie potrzebuje!
Ale nagle uznała, że chce go poznać. Będzie cierpieć, na pewno. - Splotła
palce. - Tego się boję!
Gideon rozumiał jej niepokój, choć nie całkiem go podzielał.'
- Wcale nie musi cierpieć. Może będzie dla niej miły. Może się ucieszy.
Chris czuła, jak strach łapie ją za gardło.
- A wtedy będzie chciała się z nim często spotykać. I to dopiero ją całkiem
rozstroi!
1 6 6 " MARZEC CIG DALSZY
- Ją czy ciebie?
- Co takiego?
- Boisz się o nią - powtórzył cierpliwie - czy o siebie?
Była wściekła, że Gideon potrafi zachować spokój, gdy jej świat rozpada
się na kawałki.
- O siebie?! - Aż podniosło ją z krzesła. - Uważasz, że jestem samolubna?
- Nie, nie to...
- Jak śmiesz coś takiego mówić! - Chris się gotowała ze złości. - Przez
tyle lat to dziecko było najważniejszą częścią mojego życia! Samolubna?
A kim ty jesteś, żeby mi to zarzucać? Nigdy nic nie poświęciłeś dla
dziecka. Nigdy nic nie poświeciłeś dla nikogo!
Gideon chciał się bronić, ale Chris nie dopuściła go do głosu. Zdał sobie
sprawę, że musi po prostu dać się jej wygadać. Poza tym lepiej, żeby
wiedział dokładnie, o co jej chodzi. Teraz więc oparł się o ścianę, splótł
ręce na piersi i słuchał.
- %7łyłeś zawsze dla własnej przyjemności! - oskarżała go. - Jak czegoś
chciałeś, to brałeś, mnie także. Nie było ci dość, że zaczęliśmy się
spotykać, choć byłam temu przeciwna, ani nawet że poszliśmy do łóżka.
Nie, koniecznie chciałeś małżeństwa, i to jak najszybciej. Gdy mówiłam,
że martwię się o Jill, twierdziłeś, że nie ma sprawy, bo ona cię kocha.
Może tak jest, ale to właśnie myślenie o tobie i o nas sprawiło, że
zachciało jej się poznać Branta!
Gideon czekał w milczeniu. Gdy Chris zamilkła, spytał:
- Skończyłaś?
- To przez ciebie, przez to, że wepchnąłeś się do naszego życia, przyszło
jej do głowy, żeby do niego pojechać!
MARZEC CIG DALSZY " 167
Gideon wciąż milczał, choć przychodziło mu to z trudem. Dawniej nigdy
by nie pozwolił żadnej kobiecie tak niesprawiedliwie się oskarżać. Albo
podjąłby kłótnię, albo po prostu wyszedł.
- Mogę już coś powiedzieć? - spytał znów, gdy zamilkła, ale to wywołało
nowy wybuch.
- Wszystko szło tak dobrze! Prowadziłyśmy spokojne, szczęśliwe życie.
Jill nie ciągnęło do alkoholu ani narkotyków, jak niektóre dzieciaki z jej
szkoły. Zaczynałam zarabiać przyzwoite pieniądze. A potem ty musiałeś
się zjawić - po jej policzku potoczyła się łza - musiałeś się zjawić i
wywrócić wszystko do góry nogami!
Załamał go widok łez. Oderwał się od ściany i podszedł do Chris.
- Kochanie, chyba postawiłaś sprawy na głowie - zaczął łagodnie, ale gdy
wyciągnął ramiona, odepchnęła go.
- Wcale nie! Od dwóch dni tylko o tym myślę!
- I straciłaś dystans.
- Nieprawda!
- Może gdybyś powiedziała mi o tym wcześniej, zobaczyłabyś...
- Co takiego bym zobaczyła? - zaszlochała. - %7łe rozwiążesz moje
problemy? %7łe wystarczy, bym za ciebie wyszła i pozwoliła ci się stąd
zabrać, a Jill odnajdzie ojca?
- Wcale nie! Jill stanowi część naszego życia. Ty, ja i ona. Od początku
tak było.
- Ona nie! - zawołała Chris. - Ona jedzie do Arizony spotkać się z
Brantem. - Oddychała z trudnością. - Nic już nie będzie tak jak przedtem!
Gideon miał dość. Objął ją mocno i nie puszczał, mimo że z nim
walczyła. Już po chwili jednak rozluzniła się, a po następnej - zaczęła
cicho płakać.
16 8 " MARZEC CIG DALSZY
- Och, moja maleńka - powiedział, poruszony jej szlochem. Głaskał ją po
głowie, rozcierał ramiona, przytulał, aż jej płacz ustał. Wtedy przysiadł na
brzegu biurka i przytrzymał ją między udami. Zaczął cicho tłumaczyć.
- Masz raq'ę, że nic już nie będzie takie samo. Ty i ja odnalezliśmy się, Jill
dorasta, Crosslyn Rise rośnie. To jest postęp. A ty się boisz, bo po raz
pierwszy od dawna coś się zmienia w twoim życiu. Denerwujesz się. Ja
też bym się pewnie denerwował, ale mogę się tylko tego domyślać, bo
rzeczywiście nigdy niczego podobnego nie przeżywałem. Nie miałem
dziecka, które bym wychowywał i któremu poświęciłbym życie. Więc nie
wiem, jak to naprawdę jest, gdy nagle coś zaczyna się chwiać.
- Tak się boję - zaszlochała.
- Wiem, kochanie. - Objął ją mocniej. - Wiem. Ale jest kilka rzeczy,
których nie wzięłaś pod uwagę. Po pierwsze, to, że Jill chce zobaczyć się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]