[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Gdzie Mateusz? - Szymek podskakuje. - Gdzie? Scho rywam kosz i frunę do pojemnika. Jak zwykle, wszystko prze-
wał się?
pełnione. Trzeba wrócić do kuchni po wielki worek i do niego
- Hej, wszystkim. A ja nie wystarczę? wrzucić śmieci. A gdy przyjadą śmieciarze, trzeba im go wci-
Choćby mnie mieli kroić żywcem, nie zdradzę, że czuję się snąć (i pięć złotych za fatygę).
zawiedziona.
Cześć", słyszę, gdy akurat z kubła wypada mi przed nogi
- No, gdzie Mateusz?
sterta łupin ziemniaczanych.
Majka wiesza płaszcz, a potem kuca przed szczerbulcem. Stoi po drugiej stronie ogrodzenia.
- Coś mu wypadło. Postara się przyjść. - Cześć - odpowiadam cicho.
- A o której? No, za godzinę? Za pół?
Rany! Dlaczego musiał mnie spotkać akurat w takim miej-
- Jak przyjdzie, to będzie! - huczę. - Przestań gęgać.
scu!
- Możesz sobie sam zajadać chipsy - śmieje się Kukuśka
I czemu w tej czapce!?
i znika w pokoju. Po chwili wyje razem z Britney.
Jest jeszcze wyższy, niż zapamiętałam.
- Majka, tyś chyba zgłupiała! - wybucham w kuchni. Szy
Ostry nos, niebieskie oczy. Nie ma harmonijnych rysów.
mek, obrażony, poszedł grać na komputerze.
Na pewno jest inny niż te wymuskane chłopaki z gazet dla
- Wyluzuj się.
dziewcząt. Przystojny... i bardzo męski.
- Jakoś nie potrafię. - Zdejmuję naczynia z suszarki.
- Coś się stało? - Patrzy na mnie niebiesko, lekko prze
- Oj, przestań.
krzywiając głowę.
- Jak mogłaś postawić mnie w takiej sytuacji?
- Nie, wszystko w porządku.
- W jakiej? Mateusza nie ma. A w ogóle to on przychodzi
Właśnie zastanawiam się, co zrobić z czapką.
do Szymka - denerwuje się. - Zje cię? Histeryzujesz ostatnio.
- Majka już jest?
Możliwe.
- Mhm. Poczekaj, wpuszczę cię.
- Myj - zarządza i skubie z durszlaka kilka nitek makaro
Z kieszeni spodni wyławiam klucz i otwieram nim bramkę.
nu. - Zrób kawę, co?
Stoimy naprzeciwko siebie. On spokojny, ja spłoszona, zaczer-
- Sama sobie zrób. - Nadal jestem wściekła.
wieniona, z brudnym koszem i w pomponiastej czapce.
- Wkurzasz mnie. Idę do Szymka.
- Dawaj kosz - mówi i bierze ode mnie to brązowe paskudz
Powinien przyjść. Skoro obiecał Małemu... Rany! Nic nie
two.
l 48
49
Idziemy.
Kukuśka wzrusza ramionami i wynosi się. Wtykam tuli-
Do drzwi dwanaście dużych kroków lub szesnaście małych.
panka do doniczki z kaktusem.
Szymek na widok Mateusza wyje, a potem dostaje szału:
- Zginęła mi kredka! - rozdziera się Szymek ze swojego
- Mam chipsy dla ciebie! I paluszki. Wiedziałem, że przyj
pokoju. - Nie mogę skończyć lufy!
dziesz. I nowe kredki. Co z samolotem? A wiesz, że ona nie
- Już idę! - odkrzykuje Majka i wychodzi.
była Synem Bożym? Chcesz soku?
W kuchni panuje względna cisza przerywana bulgotaniem
Brudny kosz i brat-wariat. Niezle się prezentujemy.
ekspresu. Muszę zająć czymś ręce. Porywam ścierkę i przecie-
- Szymek! Cicho! - nie wytrzymuję. - Daj żyć.
ram blat szafki.
Ale Mateusz się śmieje.
- Nie gniewasz się, że przyszedłem?
Rzuca kurtkę na wieszak, podaje rękę Małemu, a ten cią-
- Nie ma sprawy. Szymek się cieszy - odpowiadam szybko.
gnie go na górę, do swojego pokoju.
Gdybyśmy byli bohaterami jakiegoś romansu, to on powi
Nie bardzo wiem, jak się zachować. Na ratunek przychodzi
nien spytać, czyja też.
Majka:
- Fajny gościu - uśmiecha się.
- Kończ te gary, co? - Wpycha mnie do kuchni.
- Mhm - zgadzam się bez przekonania.
Wręczam Majce fartuszek Mamy, a sama siadam i rozmy
Szymek fajny? Nigdy nie myślę o nim w tych kategoriach.
ślam.
Szczerbul to brudne kolana, mokre prześcieradła, zaganianie
- Iść do nich? Mam sok...
do lekcji, wybrzydzanie nad mlekiem, męczące opowiadania
- Będą chcieli, to sami przyjdą. Wyluzuj się.
o pokemonach. A ostatnio zabawy, że jest małym kotkiem.
Jestem strasznie spięta. Aapię się na tym, że już ze dwa
- Może pójdziemy do pokoju? - proponuję i wyłączam eks
razy poprawiłam włosy, a trzy obciągnęłam koszulkę. Majka
pres.
wyczuwa mój niepokój.
Przekrzywia głowę i patrzy na mnie badawczo. Wytrzymuję
- Mam coś dla ciebie - mówi i kiwa głową, żebym do niej po
spojrzenie.
deszła. - Proszę. - Wręcza mi przypalony garnek.
- Jesteś zła.
Wchodzi Mateusz.
- Nie jestem.
Patrzy na Majkę, a potem robi w tył zwrot. Podchodzi do
- Jak chcesz, to ci kupię drugiego tulipanka.
wieszaka i sięga do kieszeni kurtki.
- Tego za cztery sześćdziesiąt?
Po chwili podaje mi drewnianego tulipanka.
- Skłamałem. Za pięć dziewięćdziesiąt.
- Proszę.
Wbrew sobie uśmiecham się i widzę, jak zapalają się oczy
Mateusza.
- Dziękuję... - pospiesznie wycieram ręce w ręcznik - za
raz go wstawię do wody.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]