[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nak przekonał się, że zależało jej na czymś więcej. Choć ogromnie ją lubił i bardzo chciał
R
L
T
powtórzyć tę noc, zdawał sobie sprawę, że im bardziej zbliżyliby się do siebie, tym trud-
niej byłoby im się rozstać.
Nie mógł jej tego zrobić. Po tym, przez co przeszła, zasługiwała na coś lepszego.
Warknął pod nosem i ściągnął z siebie T-shirt, z ulgą witając lodowate powietrze na roz-
grzanej skórze. Nie mógł tak przez cały dzień uciekać przed Jade, musiał stawić jej czo-
ło.
Gdy szedł do domu, by wziąć gorący prysznic, pomyślał, że powinien jak najszyb-
ciej załatwić tę sprawę.
Jade weszła do kuchni, zwabiona wyjątkowo apetycznym zapachem skwierczącego
bekonu. Zdecydowana nie dać po sobie poznać, jak bardzo gnębi ją obecna sytuacja, zer-
knęła przez ramię na Rhysa.
- Coś tu bardzo ładnie pachnie - zauważyła.
Zesztywniał na dzwięk jej głosu, a Jade ścisnęło się serce.
- Usiądz, zaraz podam ci coś do jedzenia. Jesteś głodna?
Kiedy nie odpowiedziała, obejrzał się przez ramię, więc szybko skinęła głową i za-
siadła przy granitowym blacie.
- Po takim wysiłku ty pewnie też mocno zgłodniałeś - zauważyła.
Znowu zamarł z patelnią w ręce, a Jade uświadomiła sobie poniewczasie, że jej
komentarz zabrzmiał wyjątkowo dwuznacznie.
- Miałam na myśli to całe rąbanie drewna - dodała pośpiesznie.
Bez słowa zsunął na jej talerz sadzone jajko oraz bekon. Do tego dołożył tost i po
chwili usiadł po drugiej stronie stołu, zachowując spory dystans. Zirytowana Jade zaczęła
się zastanawiać, czy obawiał się seksualnej napaści z jej strony.
- Potrzebowałem trochę czasu na przemyślenia - oznajmił. - Rąbanie drewna mi to
ułatwia.
- Jasne. - Wbiła widelec w jajko.
- Jade, ja...
- Co...? - odezwała się jednocześnie.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Panie pierwsze - powiedział Rhys.
R
L
T
- O czym myślałeś?
Zamiast grzebać widelcem w jedzeniu, odłożyła go i odepchnęła talerz. Ucieszyło
ją, że Rhys nie odwrócił wzroku.
- Chciałem poukładać sobie w głowie pewne sprawy - wyznał.
- W kwestii?
- Nas. I tej ostatniej nocy.
Jade doszła do wniosku, że jeśli zaraz usłyszy tekst  to nie chodzi o ciebie, tylko o
mnie", przywali mu patelnią w głowę. Zanim zdążył się odezwać, uniosła palec.
- Niech zgadnę. - Pokiwała głową. - Chociaż było cudownie, nie chcesz powtórki,
ponieważ pracujemy razem, ponieważ razem mieszkamy, ponieważ nie chcesz stałego
związku, ple, ple, ple.
Kąciki ust Rhysa się uniosły, a w oczach zabłysło uznanie. Tyle tylko że ona nie
chciała jego uznania, do cholery, pragnęła jego...
No, właśnie, czego? Miłości? Nie, to zbyt wiele, i za wcześnie.
Jednak kiedy tak siedziała, wpatrzona w Rhysa, uświadomiła sobie, że chyba za-
czyna się w nim powoli zakochiwać.
- Czy nie taką gadką zamierzałeś mnie uraczyć? - burknęła.
- Nie, nie chodziło mi o żadną gadkę. - Pokręcił głową. - Chciałem tylko oczyścić
atmosferę.
- Nawet nie wiedziałam, że jest zanieczyszczona.
Rhys zmełł w ustach przekleństwo i potarł lekko zarośniętą szczękę. Jade uświa-
domiła sobie, że zawsze widziała go gładko ogolonego. Ten zarost potwierdził tylko jej
podejrzenia. Rhys był tak przejęty ostatnią nocą, że poszedł rąbać drwa bez porannej toa-
lety.
Westchnęła i uderzyła pięścią o blat, po czym pochyliła się ku Rhysowi.
- Mów wprost - zażądała. - Bez żadnego kręcenia.
Otworzył szerzej oczy, ale skinął głową.
- Chcesz, żebym mówił wprost? Nie ma sprawy - oświadczył. - To, co się zdarzyło
ostatniej nocy, nie może się powtórzyć.
- Niby dlaczego? - Bojowo wysunęła szczękę.
R
L
T
- Bo to zbyt skomplikowane.
- Na pewno? Z mojego punktu widzenia seks był...
- Nie mówię o seksie i doskonale o tym wiesz - przerwał jej.
Odepchnął się od blatu i podszedł do okna. Kiedy znowu popatrzył na Jade, miał
nieprzenikniony wyraz twarzy.
- Nie uznaję stałych związków - oznajmił.
- Ja też nie.
- Na litość boską, przecież byłaś zaręczona! - wybuchł.
- I dlatego nigdy więcej nie będę szła tą drogą. Myślałam, że już to ustaliliśmy.
Rhys uszczypnął się w nasadę nosa, a potem westchnął.
- Posłuchaj, wiem, że to brzmi głupio, ale naprawdę nie uznaję sypiania i mieszka-
nia ze sobą - wyznał.
- Może na tym poprzestańmy?
- A może nie?
Przecież prosiła, żeby mówił wszystko wprost, bez kręcenia. Dlaczego był tak
uparty? Doszła do wniosku, że ona może zachowywać się równie nieznośnie. Podeszła
do niego, po czym dzgnęła go palcem w pierś.
- To, co się wydarzyło między nami w nocy, to rezultat naszego wzajemnego za-
uroczenia - oświadczyła. - Od dawna podobamy się sobie. Jesteśmy dorośli, więc o co
chodzi?
- Chodzi o to, że...
- To było pytanie retoryczne - przerwała mu natychmiast. - Pozwól, że dokończę. -
Znowu dzgnęła go w klatkę piersiową, tym razem mocniej. - Nie mamy wobec siebie
żadnych oczekiwań, więc po co utrudniać sytuację?
- Czy kiedykolwiek miałaś przygodę na jedną noc? zapytał po chwili.
Zmieszana Jade pokręciła głową.
- Nie - odparła.
- No to uznaj, że ostatnia noc była twoją pierwszą taką przygodą.
R
L
T
Ból przeszył jej serce i bezradnie cofnęła się o krok. Rhys stał przed nią niczym
posąg z kamienia, równie nieczuły i lodowaty. Jade przełknęła ślinę, modląc się w duchu,
by udało się jej zachować spokój.
- Chyba znowu się pomyliłam co do mężczyzny. - Zmierzyła go wzrokiem. - Nig-
dy bym nie pomyślała, że też jesteś sukinsynem.
Po tych słowach obróciła się na pięcie i wyszła, nie oglądając się za siebie.
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
- Gdzie Jade? - spytał Cody.
Rhys jęknął, gdyż właśnie podnosił szczególnie ciężkie pudło z zapasami, które
przywiezli chłopcy.
- Nie czuje się zbyt dobrze - odparł.
Tak naprawdę wcale tego nie wiedział, gdyż od porannej konfrontacji nie zamienił
z nią ani słowa. Czuł się fatalnie po tym, co zrobił i co powiedział, by ją odepchnąć, mi-
mo to był przekonany, że im obojgu wyjdzie to na dobre. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \