[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramiona i zamiotła dłońmi podłogę w prawo i lewo. Odetchnęła głęboko i stając na
R
L
T
palcach, sięgnęła w kierunku sufitu. Przy piątej powtórce jej gniew gdzieś się ulotnił.
Tego właśnie potrzebowała.
Muzyka nasycała ją spokojem, który Starr potrafiła osiągnąć jedynie w tańcu.
Właśnie dlatego zaczęła przed laty ćwiczyć.
Kiedy miała pięć lat, nieraz czekała na stopniach przed szkołą na rodziców, którzy
o niej zapomnieli lub po prostu mieli coś ciekawszego do roboty. Zdarzyło się tak, że
nauczyciel muzyki zobaczył samotną, smutną kruszynę i zabrał ją do sali gimnastycznej,
gdzie grupa dziewcząt w pięknych strojach ćwiczyła taniec nowoczesny z elementami
klasycznego baletu. Starr tak się tym zachwyciła, że kiedy zjawiła się matka, błagała ją,
by mogła uczęszczać na te zajęcia. Gladys nie protestowała, więcej, była zachwycona, że
pozbędzie się córki na kolejną godzinę dnia.
Mała Starr pokochała taniec, muzykę i stroje. Po raz pierwszy w życiu poczuła się
na miejscu. W czasie zajęć odnajdywała spokój. Nieważne, do ilu kolejnych miast
zaciągnęli ją rodzice i do jak wielu szkół musiała chodzić, najbezpieczniej czuła się
podczas lekcji tańca.
Kiedy skończyła rozgrzewkę, rozległa się bardziej skoczna piosenka. Ten ulubiony
muzyczny kawałek zawsze sprawiał, że Starr czuła się kobieco i seksownie. Tym razem
także pozwoliła, żeby rytm ją poniósł. Z zamkniętymi oczami leczyła się z rozstania z
Sergiem, nocy w Sydney, Calluma...
Z niego najbardziej. Z tego, że był tak odpowiedzialny, obowiązkowy i zbyt
przystojny, by mogło mu to wyjść na dobre. Jak do niego dotrzeć? Co zrobić, żeby znikły
bariery, którymi się tak szczelnie otoczył?
Muzyka jeszcze przyśpieszyła i Starr z radością wykonywała coraz bardziej
skomplikowane akrobacje taneczne. Wreszcie znalazła ukojenie. Nie mogła jednak
przestać myśleć o seksownym szefie.
Callum wiedział, że nie powinien jej podglądać, ale nie potrafił oderwać wzroku od
gnącej się, kołyszącej i wirującej Starr. Patrzył, z jaką precyzją wykonuje obroty, skacze
niczym gazela i ślizga się jak po tafli jeziora.
R
L
T
Tymczasem Starr, nieświadoma publiczności, dalej ćwiczyła, wyrzuty nóg, skłony
i podskoki. Z czasem jej ruchy stawały się spokojniejsze, bardziej płynne, niemal
erotyczne.
Callum nie mógł złapać tchu. Zresztą bał się głębiej odetchnąć, żeby jej nie
spłoszyć. To było śmieszne, bo widział słuchawki w jej uszach i wiedział, że Starr tańczy
w rytm muzyki, którą tylko ona może słyszeć, ale w tej chwili było coś ulotnego i
magicznego. Owszem, chciał trzymać się na dystans, jednak coś nieodparcie go do niej
przyciągało.
Kiedy kusa bluzeczka opięła się na piersiach tancerki i podjechała wyżej,
odsłaniając brzuch, Callum cicho jęknął. Marzył o tym, żeby wedrzeć się do sali, porwać
Starr w ramiona i tańczyć z nią aż do upojenia... aż do... Gwałtownie cofnął się o krok.
W tej samej chwili Starr otworzyła oczy i go dostrzegła. Prawie się potknęła,
zatrzymała w pół kroku i wyrwała słuchawki z uszu.
- Jestem ci do czegoś potrzebna? - zapytała zdyszana.
Tak, do diabła, pomyślał Callum. Pragnął jej do bólu. Chciał ją mieć teraz. Pod
prysznicem, w jacuzzi i w łóżku, jak wtedy, w Sydney.
- Nie, nie. Nie przeszkadzaj sobie - powiedział z trudem.
- Nie ma sprawy.
Stali naprzeciw siebie rozdzieleni szerokim pasem wypolerowanego parkietu i
przyglądali się sobie w tuzinie lustrzanych odbić. %7ładne z nich nie zdecydowało się na
pierwszy krok.
Callum nigdy nie tracił kontroli i nie zapominał o zobowiązaniach, ale mając przed
oczami piękną i cudownie seksowną Starr, która wpatrywała się w niego z mieszaniną
ciekawości i pożądania, niemal dał się ponieść instynktom.
- Muszę wracać do pracy - burknął, nienawidząc się za ból w jej oczach.
- Oboje musimy - cicho zgodziła się Starr.
Jej reakcja zaskoczyła Calluma. Czuł przecież to samo. Ignorując potrzebę
przerzucenia jej przez ramię i zawleczenia do sypialni, ruszył do biura. Tłumaczył sobie,
że praca pozwoli mu się opamiętać i skupić. Zawsze była jego lekiem na całe zło. Lepiej,
żeby to podziałało i tym razem...
R
L
T
ROZDZIAA ÓSMY
Starr zdecydowanie wolałaby chodzić do pracy w baletkach, lecz było to marzenie
ściętej głowy. Z ulgą zdjęła buty na wysokich obcasach i boso ruszyła do siebie.
Podczas dnia ogród wywierał olbrzymie wrażenie, ale nocą był jeszcze piękniejszy.
Podświetlona woda w basenie miała akwamarynowy poblask, trawa w księżycowej łunie
nabierała szmaragdowego odcienia, a ścieżkę znaczyły niewielkie lampki wzdłuż ścieżki
wiodÄ…cej do domu.
Dom. Coś, czego Starr od zawsze pragnęła. O co prosiła Zwiętego Mikołaja,
Wielkanocnego Zajączka i Wróżkę Zębuszkę, czyli wszystkich mocarzy zdolnych
spełnić dziecięce życzenia. Niestety rodzice, którzy pierwsi mogliby odpowiedzieć na to
pragnienie, wciąż gonili za marzeniami. Przenosili się z miasta do miasta z nadzieją na
nową, lepszą rolę czy kolejny wielki przełom. Ciągnęli ze sobą córkę przez całą
Australię, raz nawet zboczyli do Londynu, żeby zagrać w pantomimie, za nic mając to, o
czym marzyła ich córka. O prawdziwym domu, stabilizacji, poczuciu bezpieczeństwa. O
domu, w którym piętrzą się przeczytane gazety, w szafach gromadzą się ciuchy co jakiś
czas wymagające przejrzenia, a każdy mieszkaniec jakoś naznacza to miejsce. By tak
jednak się stało, musieliby zostać w tym samym mieście przynajmniej pół roku.
Jednak Starr z woli rodziców żyła na walizkach. Udawała też, że podziela ich
entuzjazm, gdy zapadała decyzja o kolejnej przeprowadzce.
Okazała się naiwna, gdy uwierzyła, że stworzy prawdziwy dom z Sergiem.
Włożyła w to wiele serca i pracy, lecz sen się rozwiał. Mniej bolało rozstanie z Sergiem,
niż porzucenie domu, który dla nich stworzyła.
Lecz oto znów znalazła swój azyl. Niestety, miała świadomość, że choć pokochała
to miejsce całym sercem, będzie musiała wkrótce stąd odejść. Stojąc na stopniach
bajkowego domku, zamknęła oczy, żałując, że nie jest to paskudny śmietnik, w którym
mieszkała poprzednio, bo łatwiej byłoby z nim się rozstać. Powinna jednak jak
najszybciej znalezć pracę w swoim zawodzie, a także mieszkanie. Owszem, domek był
cudowny, jednak stałe przebywanie w pobliżu Calluma okazało się nieustającą torturą.
R
L
T
Dzisiejszy dzień był prawdziwym piekłem. Poranne ćwiczenia powinny ją rozluz-
nić i zlikwidować napięcie, jednak kilka godzin z Callumem, który wydawał jej polece-
nia jak sierżant szkolący rekrutów, sprawiło, że natychmiastowa rezygnacja jawiła się jej
wielce kuszÄ…co.
Cóż jednak mogła zrobić, skoro tak bardzo potrzebowała tej pracy? Tylko zacisnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \