[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeśli teraz naprawdę chcesz to wreszcie załatwić, to wez taką kartkę i napisz: Dług mojego krzywdziciela.
Wypisz wszystkie pretensje, żale i krzywdy. Zrób to sumiennie i rzetelnie. Po napisaniu, przeczytaj na głos i
zastanów się czy chcesz raz na zawsze skończyć z tymi długami. Zastanów się, czy chcesz wreszcie się od tego
uwolnić i już zrzucić z siebie ten ciężar? Potem zniszcz tę kartkę, może nawet na jego oczach albo przynajmniej
wpatrując się w krzyż. Zniszcz, mówiąc: Jezu! Ty, przebaczyłeś mi wszystkie grzechy i nie masz do mnie
pretensji. Nie wyrzucasz mi grzechów sprzed lat, nie gniewasz się i nie unikasz mnie za grzechy, które Ci
oddałem. Ja też przebaczam i nie mam żadnych pretensji do X o to, co się stało.
Tak uczy Paweł, mówiąc o Chrystusowym przebaczeniu: Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny
obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwozdziwszy do
krzyża. (Kol 2,14)
| 1 |
Strona | 65
Zwięty gniew
o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Miłość, która unika złości, jest fałszywa. Prawdziwa miłość złości się i gniewa, a nie przestaje kochać.
Miłością jest wypowiedzenie trudnej prawdy komuś prosto w oczy. Podobnie jak rodzajem nienawiści jest
przemilczanie czyjegoś trwania w grzechu. Zwykło się rozumieć miłość jako miłe odniesienie, które unika
drażliwych tematów, posługuje się pochlebstwami i zgadzaniem się na wszystko. Potrzeba odwagi, by różnić się
w poglÄ…dach (Dag Hammarskjöld). MiÅ‚ość to nie tylko czuÅ‚ość, ale i upominanie. PaweÅ‚ w swoich listach wyrażaÅ‚
nie tylko czułość wobec duchowych dzieci, ale także gniew i skarcenie. Chcemy kochać idealnie dlatego
kochamy na dystans żeby nie zranić i żeby nie być zranionym. Nie chcemy w miłości stracić kontroli nad sobą,
dlatego udajemy, że trochę się lubimy, gdy bardzo kochamy albo bardzo nienawidzimy. Bywa odwrotnie.
Udajemy, że bardzo kochamy, gdy ledwie kogoś lubimy, bo mamy lęk, że nie zaspokoimy czyichś oczekiwań.
Odwaga kochania jest również odwagą uznania w sobie złości i gniewu. Miłość, która unika złości, jest fałszywa.
Prawdziwa miłość złości się i gniewa, a nie przestaje kochać. Kiedy słyszę w konfesjonale rodzica lub dziecko,
które oskarża się o złość wobec innych członków rodziny, pytam: Czy w chwili złości przestałeś kochać te
osobę? Jeśli odpowiedz brzmi: kochałem, wiem, że granice grzechu nie zostały naruszone i ktoś niepotrzebnie
wyrzuca sobie emocjonalny dyskomfort. Większym grzechem jest udawanie miłości, gdy drzemie w nas
nienawiść. Kiedy boimy się przeżyć przykrość w miłości, przekształcamy naszą miłość w manipulację, czyli
ukryte kierowanie uczuciami innych ludzi.
Nikt nie jest dojrzały w uczuciach. Kiedy ktoś mówi o kimś, że jest niedojrzały w uczuciach, to mi się chce
śmiać, bo znam starców niedojrzałych uczuciowo i ludzi poważnych, którzy niepoważnie się zachowują, i
wykształconych intelektualnie, którzy są niewykształceni w uczuciach, i zdarza się, że dzieci są od nich
dojrzalsze. Czy chcemy grać role dojrzałych czy być dojrzałymi? Czy chcesz być autentyczny, czy oryginalnie
wyglądać? Niedojrzałość nie jest winą, winą jest udawanie dojrzałego.
Rachunek sumienia w uczuciach jest prosty: Kocham, czy usiłuję za wszelką cenę komuś się spodobać? Kocham,
czy tylko lubię? Kocham, czy ulegam czyjejś presji wymuszania na mnie miłości? Kocham, czy gram? Gniewam
się na czyjeś postępowanie, ale kocham tego człowieka, czy nienawidzę tego człowieka, bo zdenerwowało mnie
jego zachowanie? Czuję do kogoś złość i ją zagłuszam, żeby nie popsuć relacji, czy wyraziłem złość, bo mi
zależy na tym, żeby między nami był prawdziwy pokój. Jestem zły na kogoś, bo mnie obraził, czy dlatego, że
boję się mu powiedzieć prawdę, że mnie obraził?
Strona | 66
Zapewne jest jakimś rodzajem grzechu, kiedy wymuszamy miłość, tłumimy gniew, uciekamy w lęk i odsuwamy
się od ludzi, a potem atakujemy nienawiścią, która wybucha jak wulkan odruchem uczuć tłumionych za długo
pod maską miłego uśmiechu.
| 1 |
Strona | 67
Najtrudniejsza, bo jedyna
o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Kiedy postanawia się kogoś kochać, to nieuniknioną koniecznością będzie jakieś umieranie nas samych
Nie doczeka się chwały z Chrystusem ten, kto nie przetrwał wstydu z Jego powodu. Dlaczego Jezus musiał tyle
wycierpieć? Dlaczego chciał aż tyle wycierpieć? Dlaczego podjął drogę, o której wiedział, że jej ziemskim celem
będzie krzyż? Dlaczego wreszcie mówi nam, żebyśmy zaparli się samych siebie, jeśli chcemy z Nim królować?
Kiedy jest wybór, wybiera się najkorzystniejszą i najwygodniejszą drogę wyjścia z opresji, ale jeśli wybiera się
najtrudniejszą, to widocznie była jedyna! Nie było innego wyboru. Podobnie jak nie ma innego Mesjasza, oprócz
Jezusa, tak, nie ma innej drogi, tylko ta jedna: z własnym krzyżem, na którym trzeba umierać wbrew sobie, na
przekór swoim pragnieniom. Gdyby była inna droga, Jezus by ją wskazał, ale została tylko jedna: droga przez
umieranie! Jest to jaśniejsze niż słońce, że Jezusowa propozycja jest jedyna i nigdy nie znajdziemy już innej,
choćby równie optymalnej.
Każda przyjazń jest łańcuchem wyrzeczeń na koszt przyjaciela, każda miłość jest tak naprawdę ukrytym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]