[ Pobierz całość w formacie PDF ]

firmach, które potrafiłyby wykorzystać moją wiedzę. Przez jakiś czas
studiowałam na własną rękę, pisywałam artykuły dla czasopism
technicznych i komputerowych i wypełniałam jakoś czas. Kiedy
skończyłam osiemnaście lat, tata usłyszał o instytucie.
 I co?
 No, jest polecany, ma najwyższe osiągnięcia w pracy z
uzdolnionymi, z geniuszami. Tata, Houston i Dallas pojechali go
obejrzeć. Rozmawiali z dyrektorem, usłyszeli o czekających mnie
RS
61
zadaniach, które pozwoliłyby na pełne wykorzystanie mojego umysłu.
Tata stwierdził, że byłoby nie w porządku nie udostępnić mi wszystkich
tych możliwości.
 Więc pojechałaś?
 Tak. Z pozoru było tam wspaniale. Nie czułam się inna,
pasowałam do nich, nie byłam też najmłodsza. Ale jeśli idzie o wilka i
owce czy naukę gotowania, czy jazdę na rowerze, to nikt tam nigdy o
tym nie słyszał. Nikt nie rozumiał, dlaczego tęskniłam do domu i do
rodziny. Nie byłam osobą, lecz mózgiem, który przypadkiem znalazł się
w ludzkim ciele. Było tam tak sterylnie i biało i nikt nigdy się nie śmiał.
 Och, Austin  powiedział, ściskając jej dłoń.
 Przyjeżdżałam do domu na niedziele i opowiadałam, że w
instytucie jest wspaniale. Tak bardzo starałam się dopasować. Ale
czułam się jak potworek, jak robak pod mikroskopem. Oni mnie ciągle
pilnowali, bez ustanku obserwowali. Wszyscy inni lubili taki tryb życia,
ale dla mnie była to zmora.
 Jak długo tam byłaś?
 Dwa lata.
Sam pokręcił głową.
 Houston zdecydował się zaskoczyć mnie swą wizytą. Dyrektor
przywitał go, po czym zabrał do pomieszczenia, z którego mogli mnie
obserwować przez specjalnie oszklona ścianę, nieprzenikliwą dla mojego
wzroku. Pracowałam w wielkim białym pokoju przy komputerze.
Dyrektor popatrzył dumnie na Houstona i powiedział:
 Nasza mała czternaście dwadzieścia dwa świetnie sobie daje radę.
Możesz być z niej dumny.
 Czternaście dwadzieścia dwa?
 To byłam ja. Byłam numerem. Nikt przez te dwa lata nie nazywał
mnie Austin.
 Boże kochany!  wyszeptał Sam, czując, jak wzbiera w nim
gniew.
 Powiedzieli, że tak wygodniej, ponieważ nasza praca wiązała się z
komputerem i... nie wiem.
 Co na to powiedział Houston?
 Powiedział? Niewiele.  Zachichotała.  Wpakował się do tego
białego pokoju i oznajmił, że zabiera mnie do domu. Dyrektor krzyczał,
chciał go powstrzymać, ale...
 Pozwól mi zgadnąć  przerwał Sam.  Houston złamał gościowi
nos.
RS
62
 Tak. O, Sam, byłam taka szczęśliwa, wracając do domu. Nigdy
więcej nie chciałam myśleć, że jestem geniuszem. Nigdy, przenigdy.
Zajęło mi całe miesiące, by się odprężyć, uwierzyć, że nic mi nie grozi
przy rodzinie. Bo podświadomie czekałam, aż po mnie przyjadą, zabiorą
z powrotem do instytutu, zrobią ze mnie numer, potworka. Mój tata miał
straszne wyrzuty sumienia, ale nie była to jego wina. Wszyscy inni
geniusze w instytucie uwielbiali instytut, kochali go.
 Było, minęło, Austia Skończyło się już.
 Wiem, ale nigdy tego nie zapomnę. Postanowiłam, że nikt nigdy
nie dowie się, jaka jestem inteligentna. Moje stopnie były bardzo
techniczne, toteż podjęłam pracę jako sekretarka, jako kelnerka,
ekspedientka, wszystko co było możliwe. Ale każdą najprostszą pracę
knociłam. Ciągle widziałam, jak zmniejszyć koszty, jak uefektywnić
interesy. Działałam ludziom na nerwy, więc mnie zwalniali. Po prostu
nigdzie nie pasowałam.
 Zaczęłaś więc pracować dla braci. Westchnęła.
 Byli wspaniali dla mnie, ale wiem, że jedynie nadwerężyłam ich
finanse, nie będąc specjalnie przydatną.
 Ee, nie powiedziałbym tego  zauważył z uśmiechem. 
Wpadłaś mi przez sufit bardzo przydatnie.
 I spotkałam ciebie  powiedziała miękko.  Wspaniałego Sama.
Modliłam się jedynie, żeby trochę przy tobie pobyć, ponieważ czułam się
jakoś specjalnie, pięknie i kobieco. Ale rozgadałam się o lodówkach i o
burdelu... Wszystko zniweczyłam.
 Wcale nie.
 Pewnie, że tak. Teraz wszystko o mnie wiesz. Na pewno już się
zastanowiłeś, jak ze mną rozmawiać, czy nie? Jak rozmawiać z
geniuszem.
 No cóż...
 To nie twoja wina. To zupełnie normalna reakcja. Przepraszam cię,
Sam. Chciałabym być inna, ale nie mogę wymienić tego, co mam w
głowie. To, co nam się przydarzyło, było piękne, i zawsze będę o tym
czule myślała.
 Co ty mówisz?
 Więcej się nie zobaczymy.
 Pewnie, że się zobaczymy.
 To się nie uda. Wiesz mi, wiem, co mówię. To będzie tkwiło
między nami jak mur. Będziesz ważył i cedził każde słowo, zaczniesz
mnie obserwować. Nie powiesz nic o pogodzie, bo nie będziesz pewny,
RS
63
czy geniusze zważają na pogodę. Och, Sam, czy ty tego nie rozumiesz?
To, co zaszło między nami, choć naprawdę gorące, musi stać się zimne.
 Nie!  Chwycił ją za ramiona.  Nie, wcale tak nie będzie,
Austin. Nie rób nam tego. Daj nam szansę. Ty skreślasz nas, spisujesz na
straty.
 Nie mogę inaczej!
Nie może jej stracić, myślał rozpaczliwie. Kochał ją! Potrzebował jej
jak sensu życia. By zapełnić pustkę, jakiej istnienia nie podejrzewał,
dopóki jej nie spotkał. Pragnął jej. Chciał się z nią kochać, po raz
pierwszy doświadczyć cudownej różnicy pomiędzy seksem a zbliżeniem
z kobietą, którą się kocha. Chciał zasadzić swoje nasienie głęboko w jej
wnętrzu i czekać z nią na wspólne dziecko. Kochałby, chronił i uwielbiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \