[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nawet przywołać w myśli jej imienia. Te dwie sylaby wciąż były za trudne do
wypowiedzenia.
Marianna ze skupieniem przesunęła paznokciem po kolumnie.
 Czy mógłbyś na razie nie mówić nic swojej rodzinie?
 Wydaje mi się, że powinniśmy ich razem o tym poinformować. Jak
już będziesz gotowa.  To ustępstwo przyszło mu dość łatwo, zwłaszcza że
zależało mu, by jej nie denerwować.
Marianna wydawała się nieco zakłopotana.
 Nie mogę uwierzyć, że w tej sytuacji zachowujesz się tak rozsądnie.
To wiele dla mnie znaczy.
 Moim priorytetem jest twój spokój.
Opuściła wzrok, uciekła gdzieś spojrzeniem.
 Oczywiście. Najważniejsze jest dobro dziecka.
Pogłaskał ją po ręce.
 Nadal jesteś mi droga  rzekł szczerze. Pragnął jej. Zresztą naprawdę
mieli wiele cudownych wspomnień. To oraz dziecko wystarczą, by ją
35
R
L
T
odzyskał. Musi się udać.  Trudno żeby po dziewięciu latach małżeństwa
było inaczej.
Zadrżała pod jego dotykiem, jej zrenice powiększyły się, zakołysała się
na piętach i nachyliła ku niemu. Co za ironia, że trzeba było rozwodu, by ją
zmiękczyć. Sebastian nie zamierzał tego zaprzepaścić. Przesunął rękę w górę,
na jej kark...
Podjazd przed domem zalało światło reflektorów. Samochód Warda
zatrzymał się za bmw Sebastiana.
 Marianno? Zapomniałem ci coś powiedzieć. Jutro spotykamy się z
Matthew Landisem i jego narzeczoną, żeby porozmawiać o urządzeniu ich
nowego domu.
Sebastian opuścił rękę. I tyle z jego zwycięstwa nad Wardem. Ale
przynajmniej wiedział, gdzie zje nazajutrz kolację.
Następnego wieczoru Marianna jechała krętym podjazdem
prowadzącym do rezydencji Landisów. Palmy i trawy morskie pochylały się,
odsłaniając biały piętrowy dom z wiktoriańskimi szczytami i widokiem na
ocean. Schody prowadziły na taras, który okalał budynek na wysokości
pierwszego piętra, gdzie mieściły się główne pomieszczenia mieszkalne.
Większą część parteru, gdzie z kolei znajdowały się reprezentacyjne pokoje,
osłaniał treliaż.
W garażu stało kilka kosztownych samochodów dla wszystkich
członków rodziny mieszkających w głównym budynku i dawnej powozowni.
Marianna zaparkowała mercedesa obok różowych azalii. Parę miesięcy
wcześniej oddała właścicielom pilota do bramy garażu.
Choć była wyczerpana długim popołudniem spędzonym z grymaśnym
potomkiem socjety z wątpliwym gustem, czekała na to zakończenie dnia.
Szczerze lubiła brata Sebastiana i jego narzeczoną. Wciąż ich pytała, czy nie
36
R
L
T
woleliby innego architekta wnętrz z pracowni Rossa, a oni wciąż się upierali,
że od początku chcieli z nią pracować.
Wchodząc po schodach, powtarzała sobie, żeby się nie denerwować.
Miała dwadzieścia siedem lat, osiągnęła zawodowy sukces. Urządzała
rozmaite wnętrza od zabytkowej rezydencji burmistrza po domek na drzewie,
który opisano w  Przeglądzie Architektonicznym . Poza tym bliscy jej
byłego męża byli fantastycznymi ludzmi. Nie będą jej mieli za złe, że to ona
zażądała rozwodu.
Taką przynajmniej żywiła nadzieję.
Przełożyła z ręki do ręki teczkę z próbkami kolorów i szkicami
projektów wnętrz i już miała sięgnąć do klamki, kiedy cofnęła rękę, jakby się
oparzyła. Nie była już członkiem tej rodziny. Z bólem serca nacisnęła
dzwonek. Chciała przetrwać ten wieczór, nie wylewając łez, które zapewne z
powodu szalejących hormonów cały czas czuła tuż pod powiekami.
Drzwi otworzyły się szeroko i stanęła w nich była teściowa Marianny,
piękna kobieta o siwo blond włosach. Była w dżinsach i swetrze z krótkim
rękawem, na szyi miała perły. Nikt nie zgadłby, że Ginger jest jednym z
najbardziej wpływowych polityków w kraju.
Nawet po dziewięciu latach życia wśród Landisów Mariannę nadal od
czasu do czasu zdumiewało, że jedna rodzina może zgromadzić tyle
finansowej i politycznej władzy. Zamożny ojciec Sebastiana piastował
stanowisko senatora. Po jego przedwczesnej śmierci jego miejsce zajęła żona.
Teraz Ginger znajdowała się na krótkiej liście kandydatów na przyszłego
sekretarza stanu, a jej najstarszy syn zamierzał wkrótce ubiegać się o opusz-
czony przez nią senatorski fotel.
Ginger serdecznie uściskała Mariannę i zaprosiła do środka.
 Wejdz, moja droga.  Uśmiechnęła się przyjaznie.  Chyba lepiej się
37
R
L
T
czujesz. Wyglądasz promiennie.
Czy chodziło o ów słynny blask, który ponoć widać na twarzach
ciężarnych? Marianna znów poczuła się zakłopotana.
 Dziękuję, Ginger.  Jej drżący głos odbił się echem od wysokiego
sufitu.
Ginger minęła główny pokój dzienny, gdzie za ścianą okien zaczęły
migotać pierwsze gwiazdy. Na podłodze z twardego drewna wokół dwóch sof
tu i ówdzie leżały niewielkie perskie dywany. Obok stały kremowe fotele z
wysokim oparciem, wbrew pozorom wygodne.
Marianna uważała to wnętrze za jedną ze swoich najlepszych prac,
odkąd poznała życie rodziny Sebastiana i ich potrzeby.
Ginger ścisnęła ją za łokieć.
 Siedzimy przy deserze na tarasie. Zostawiłam dla ciebie talerz. Wiem,
jak lubisz czekoladowy sernik. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \