[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wszystko dla wszystkich było jasne. I oto wyznaczono dzień rozprawy, na której będą
decydować, czy mam siedzieć dalej, czy odpowiadać z wolnej stopy z dozorem policyjnym, bez
prawa wyjazdu. Poderwali mnie o trzeciej nad ranem. W Lefortowie na rozprawę sądową wstaje
się o ósmej rano, tutaj o trzeciej nad ranem. I O czwartej wypuszczają cię na zbiórkę, gdzie
zganiają mnóstwo ludzi, i Rozsadzają do samochodów i rozwożą po sądach. Dziesiąta  jedenasta
jesteś w budynku sądu. Jeśli proces odbywa się codziennie, to około północy przywożą cię do
więzienia, o pierwszej w nocy jesteś w celi, a już o trzeciej cię budzą i wiozą z powrotem. W ciągu
takiego tygo60 dnia nawet normalny człowiek zgodzi się na wszystko, byleby tylko trochę pospać.
Zgadza się na każdy wyrok, żeby tylko gdziekolwiek choć troszkę pospać. Oto co się dzieje w
więzieniach. Przywiezli mnie do sądu i rozpoczęła się rozprawa. Sędzia: O co jest oskarżony
Litwinienko? Pokażcie dokumenty". Prokurator:  Jest oskarżony o wymuszenie zielonego groszku
w magazynie warzywnym". Ja:  Nigdy nie wymuszałem groszku, proszę wysokiego sądu".
Adwokat:  Oskarżacie Litwinienko o zabór mienia. Ustaliliście, gdzie jest to mienie. Gdzie jest ten
groszek, który wymuszał? Gdzie on teraz jest? Ustaliliście?". Odpowiadają:  Nie". Teraz pyta
adwokat:  Z jakiego powodu Litwinienko wymuszał groszek? Miał bazary, targowiska, sklepy,
dostał pieniądze za ten groszek? Jaki miał powód? Powodu nie ma. Wymuszenie  to przestępstwo
z premedytacją. Jak można człowieka oskarżać o umyślne bezsensowne przestępstwo?". Adwokat
pyta:  Kto jest poszkodowany? Od kogo mój klient wymuszał groszek?". Odpowiadają:  Od
obywatelki Kisieliowej". Ja:  Nigdy takiej osoby nie spotkałem". Nagle wyjaśnia się, że Kisieliowa
również mnie nie zna. Napisała skargę na śledczego, że wymuszał na niej takie zeznania:
 Zaprowadził mnie do swojego gabinetu, na drzwiach wisiała tabliczka z napisem Zastępca
Prokuratora, pułkownik Iwanow SW, gdzie znalazłam się z nim sam na sam. Tam mi powiedział:
Wystaw mi go, wystaw! Już do końca życia nie będziesz się o nic martwić& Kiedy się oburzyłam i
powiedziałam mu, że nie mam nic do powiedzenia, złapał mnie za włosy i zaczął szarpać. Wtedy
krzyknęłam: Puszczaj, to boli! On próbował mnie całować. Podciągnął mi spódnicę, wyrywałam
się"& Sąd rozpatrzył sprawę i wydał decyzję o zwolnieniu mnie z więzienia. Tym razem
przewodniczący sądu był przezorny, przy drzwiach Postawił ochronę i nakazał, by nie wpuszczać
do środka FSB. %7łeby nie chuliganili.
 I WYPUZCILI CI?
 Tak. To było 16 grudnia 1999 roku.
Potem wszedł do sali sądowej śledczy Pałamarczuk i wezwał mnie do prokuratury na następny
dzień. W korytarzu stali dzienni-61 karze, ale postanowiłem nie dawać żadnych wywiadów.
Prokuratura i FSB bali się, że zacznę mówić. Barsukow cały czas mi powtarzał:  zachowuj się
dobrze", czyli milcz! Wyszedłem z sali sądowej, adwokaci dawali wywiady dziennikarzom, ja  bez
komentarza. Dostałem specjalne pouczenie następnego dnia, dali mi do zrozumienia, że jak zacznę
mówić, to zaraz mnie zaaresztują w prokuraturze. Kiedy przyszedłem do prokuratury, pokazali mi
wynik obdukcji jakiegoś Ukraińca, któremu rzekomo złamałem żebro gumową pałką. Właśnie tak.
Wymuszałem groszek, a złamałem żebro człowiekowi. Szóste czy siódme. Adwokat mówi:
 Chwileczkę, zarzucacie mojemu klientowi, że połamał żebro, ale które  tego już nie ustalono?".
Zledczy wyjaśnia, że aparaturą nie można było tego dokładnie ustalić. Adwokat oburzył się:  A w
jaki sposób aparatura ustaliła, że żebro było w ogóle złamane? Jak to  może szóste, może siódme?
Prosimy o wykonanie nowej ekspertyzy". Zledczy zamyślił się:  Przecież żebro było złamane w
1996 roku. Przez te cztery lata ono już się zrosło". Adwokat odpowiedział:  To już wasz problem,
oskarżacie człowieka, to proszę zrobić powtórną ekspertyzę".
Tak więc byłem wolny, chociaż musiałem podpisać oświadczenie, I że nie wyjadę. Prokuratura i
tak napisała apelację.
 Jak zakończyła się twoja druga sprawa?
 Barsukow był zmuszony zamknąć sprawę o wymuszenie zielonego groszku z magazynu
warzywnego. Miałem stuprocentowe alibi. Przypomniałem sobie, gdzie byłem 30 maja 1996 roku o
drugiej po południu. W tym czasie prowadziłem spotkanie. Razem z funkcjonariuszami GUOP-u i
służbą bezpieczeństwa Armenii zatrzymywaliśmy osoby, które zajmowały się kontrabandą broni,
również do Czeczenii. Pięć samochodów z bronią zatrzymaliśmy na granic] Armenii i Gruzji.
Prezydent Armenii i minister bezpieczeństwa podpisali dokumenty, żeby uhonorować uczestników
operacji. Tak więc prokuratura  dała plamę" ze swoim groszkiem. Gdybym sobie nie przypomniał o
Ormianach, powiedział, że byłem z żoną albo ze znajomymi, to by mnie skazali i dali z osiem albo
dziesięć lat za wymuszenie groszku.
 CO CZUAEZ ZARAZ PO WYJZCIU NA WOLNOZ?
 Przez pierwsze dni to, oczywiście, niesamowite rozluznienie. Kiedy spałem w więzieniu, śniła mi
się żona i dzieci. Budziłem się i byłem w więzieniu. Koszmar. Jakbym z wolności dostał się do
więzienia.
A w domu& śniło mi się więzienie. Teraz też często mi się śni. poza tym śni mi się, że jestem w
Moskwie, w domu, u siebie i goni mnie specgrupa.
Od razu pojechaliśmy do ośrodka wypoczynkowego witać rok 2000. Był tam mój były kolega
Siergiej Niefiodow. Razem łapaliśmy bandytów w 1991 roku. On odpoczywał z żoną i dzieckiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \