[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skończyła, Ruby stanęła przed nią.
- Już t y lepiej nie mów, jak i czego mnie nauczyłaś. Bo gdybym chciała się tym kierować,
wymaszerowałabym teraz przez tamte drzwi, wsiadła do minibusu i odjechała. I nawet bym ci nie pomachała
na pożegnanie.
Irytacja Nory przerodziła się w żal i smutek. Siedziała w wózku bez sił jak lalka z gałganków.
- Przepraszam.
Ruby cofnęła się o krok.
- Według Caro to twoje ulubione słowo. Może najpierw dobrze się zastanów, co ono rzeczywiście znaczy.
Poczłapała do kuchni, wzięła ze zlewu środek do zmywania i zamaszystym strumieniem nalała go do białego
plastikowego wiaderka. I ponownie zaczęta wściekle machać mopem.
Nora siedziała, przyglądając się córce. W pokoju rozlegało się tylko pacanio-mlaskanie mopa po podłodze
(Nora widziała wałkujący się brud, lecz już się nie odzywała). W końcu jednak zebrała się na odwagę, by
zmienić atmosferę.
- Może mogłabym pomóc?
Ruby nawet nie spojrzała.
- Rozebrałam na górze łóżko - mruknęła. - Bielizna leży na pralce. Mogłabyś się zająć swoim łóżkiem i
włączyć pierwsze pranie.
Nora skinęła głową i zabrała się do pracy. Prawie godzinę zajęło jej manewrowanie przy łóżku i ściąganie z
niego pościeli, dotoczenie się do malutkiej pralni i załadowanie pierwszej partii. Kiedy skończyła, dyszała
ciężko jak parowóz.
Wróciła wózkiem do kuchni i stwierdziła, że błyszczy czystością. Ruby wymieniła nawet ohydne
plastikowe kwiaty na stole na bukiet pachnących róż.
- Och! - wykrzyknęła Nora, po raz pierwszy od przyjazdu nabierając głęboko powietrza w płuca.
- Pięknie tu. Zupełnie jak...
- Dzięki.
Nora zrozumiała, że Ruby nie chce mówić o przeszłości. Ta reakcja wcale jej nie zdziwiła. Ruby zawsze
była specjalistką od zaprzeczania. Już jako dziecko potrafiła wszystko sobie poukładać w głowie i
zapomnieć. Umiała poszufladkować przeżycia, z którymi nie mogła się uporać, i od nich się odciąć. Właśnie
dzięki tej umiejętności zdołała tak całkowicie zerwać z matką. Zawsze żyła zgodnie z zasadą: co z oczu, to z
serca.
Tym razem jednak Nora postanowiła, że nie będzie tak łatwo.
- Pomyślałam, że pomogę ci przy kolacji.
Ruby odwróciła się z przestraszonym wyrazem twarzy.
- WyglÄ…dasz jak John Hurt tuż przedtem, nim Obcy wysunÄ…Å‚ mu gÅ‚owÄ™ z torsu*ð - zauważyÅ‚a z uÅ›miechem
Nora. - Zamknij usta.
- Nie mamy nic do jedzenia. Musimy... muszę iść do sklepu.
- Obie dobrze znamy Caroline. Gwarantuję ci, że w szafkach znajdziemy dość żywności na kilka ciepłych
kolacji. Może nawet będą tak nazwane na etykietach. Wystarczy się tylko rozejrzeć.
- Więc sama dasz radę. Ja pobiegnę na górę i...
- Nie tak szybko. Wszędzie nie dosięgnę. Musimy przygotowywać razem.
Ruby wyglądała, jakby jadła cytrynę.
- Nie umiem gotować.
- Nigdy cię to specjalnie nie interesowało - zauważyła Nora bez zdziwienia.
- Zaczęło mnie interesować, kiedy skończyłam siedemnaście lat. Ale nie miałaś szans o tym wiedzieć.
- Mogłabym cię nauczyć teraz. - Nora oddała strzał wprost.
*ð
Aluzja do sceny z filmu Obcy (przyp. tłum.).
46
- No to mam szczęście.
Nora nie dopuściła do siebie tej cierpkiej uwagi. Wjechała w głąb kuchni i odwrócona plecami do córki
zaczęła buszować po szafkach. Znalazła kilka puszek pomidorów, paczkę cieniutkiego makaronu, butelkę
oliwy z oliwek, słoiki marynowanych karczochów i kaparów oraz pojemnik z suchym parmezanem.
Wyciągnęła wszystko, co uznała za potrzebne, i ustawiła koło kuchenki. Cierpliwie czekała, lecz jej
cierpliwość wyczerpała się szybciej, niżby należało.
- Ruby? - odezwała się.
- Dobrze, co mam robić? - spytała Ruby, podchodząc.
- Widzisz tę dużą patelnię, która tam wisi? Nie, tę większą. Tak. Zdejmij ją z haka i postaw na przednim
palniku.
Patelnia zadzwoniła o kuchenkę, aż Nora się skrzywiła.
- Teraz wlej łyżeczkę oliwy i zapal gaz.
Ruby odkręciła zakrętkę butelki i nalała co najmniej pół filiżanki oliwy. Matka czuła, jak ją ogarnia złość,
lecz powstrzymała się od komentarza i sięgnęła po otwieracz do konserw. Dumna z siebie, powiedziała
spokojnie:
- Miarki są w górnej szufladzie po lewej. - Otworzyła puszkę pomidorów. - Masz, wylej na patelnię i skręć
gaz. Ruby wykonała polecenie.
- Pokrój marynowane karczochy i wrzuć na patelnię - ciągnęła Nora. - Może też dodaj połowę filiżanki
rosołu z kurczaka w puszce.
Córka posłusznie podeszła do blatu i stając tyłem, zaczęła kroić.
- O, cholera!
- Nic ci nie jest? - Nora podjechała bliżej. Ruby się cofnęła; z jej palca wskazującego leciała krew, kapiąc
na blat z płytek.
- Chodz tu, kochanie. - Nora chwyciła czystą ściereczkę z klapy piekarnika. - Uklęknij przede mną i
trzymaj rękę do góry.
Klęcząc na kolanach, Ruby nie potrafiła oderwać wzroku od palca. Była blada. Nora delikatnie wzięła ją za
rękę. Sama drżała na widok krwi córki. Zupełnie jak za dawnych czasów, kiedy dostawała bóli
fantomowych , patrząc na rany czy skaleczenia córek. Ostrożnie obwinęła palec ściereczką i odruchowo
nakryła ręce córki swoimi.
Kiedy podniosła wzrok, na twarzy Ruby malował się wyraz wzruszenia, co ją upewniło, że córka pamięta
ten prosty gest. Brakowało tylko całusa na pocieszenie. Dostrzegła tęsknotę w oczach Ruby. Trwało to
ułamek sekundy, lecz przecież tak długo czekała na taką chwilę...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]