[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widzieli, jak Fergus i Brenda krzywdzą małą. Spędziła tu przecież pięć długich lat, wielu
pomogła.
 To chyba racja  odrzekł Reyan po namyśle.  Lubili ją, sam widziałem.
 Jesteśmy na miejscu!  zawołał Thomas, dając znak, żeby się zatrzymać.
 Nie widzę furtki.  Silyio zasępił się.
 Nic dziwnego, w twoim wieku...  zażartował Thomas. I zaraz zaczęła się udawana
sprzeczka.
Reyan ze zdumieniem i zazdrością przysłuchiwał się wymianie żartobliwych
uszczypliwości, do której włączyli się niemal wszyscy. Krewniacy Tess byli równie prędcy
w języku, jak ona, tryskali optymizmem i myśleli wyłącznie o zwycięstwie. On nie miał ani
siły, ani ochoty na żarty, był zbyt spięty, troskał się o dziewczynę i martwił o powodzenie
ułożonego naprędce planu. Zbyt wiele było w nim niewiadomych.
Nagle wszyscy umilkli.
 Coś widzę  szepnął Thomas.
Reyan podążył za jego wzrokiem. W jednolitej mrocznej szarości muru otaczającego
zamek zamigotało wątłe światełko. A więc Matthew mówił prawdę o sekretnym przejściu.
Pytanie tylko, co czeka na nich po drugiej stronie.
 Z koni!  rozkazał Silyio.  Idziemy pojedynczo, w odstępach, i baczcie na straże. Ja
ruszam pierwszy, po mnie Thomas, potem Reyan.
Reyan przykucnął w krzakach obok Thomasa i patrzył, jak Silyio zaczyna się skradać ku
murom. W mroku i ciemnym stroju ledwie go było widać, wreszcie stanął w uchylonej
furtce i chwilę potem znikł po drugiej stronie murów.
Gdy tylko Silyio znikł za murem, Thomas z Reyanem ruszyli jego śladem, przebiegli
pochyleni przez otwartą przestrzeń i stanęli przy furtce. Nikt na nich nie czekał. Reyan
zawahał się, wietrząc pułapkę, lecz Thomas pchnął drzwi i wszedł do środka, pociągając
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory www.pdffactory.pl/
go za sobą. Silyio, cały i zdrowy, siedział w kucki pod ścianą wędzarni, rozmawiając z
trzema mężczyznami  z Matthew i jego dwoma towarzyszami. Reyan odetchnął z ulgą.
 Sytuacja bez zmian  poinformował Silyio krótko.  Tess w lochu, a Thurkettle
ucztuje z MacKinnonem i Dermottem.
 Do lochu możemy się przedostać tunelem ze stajni  rzekł Reyan niecierpliwie.
 Nie da rady, tunel został zablokowany.
 Zablokowany?
 Fergus kazał go zasypać zaraz po waszej ucieczce  oznajmił Matthew.
 Też bym tak zrobił, ale miałem nadzieję, że ten przygłup na to nie wpadnie.
 Stary łajdak potrafi dbać o swoją skórę. Zwietrzył niebezpieczeństwo, że tamtędy ktoś
może się do niego dobrać.
 No więc co robimy?  spytał Rean, zerkając na furtkę, przez którą w regularnych
odstępach wślizgiwali się ludzie Silyia.
 Poczekamy na resztę naszych, a potem Matthew da znak swoim ludziom, a ci zaczną
się awanturować na dziedzińcu, co powinno odwrócić uwagę straży. My dzielimy się na
dwie grupy. Jedna zajmie się wartownikami na murach, druga wedrze się do zamku. Ilu
ludzi ma Thurkettle?
 Dwa razy tyle co wy  odparł Matthew.  Wśród nich tuzin zaprzedanych mu duszą
i ciałem najemnych. Ci będą walczyć do ostatka, bo i tak wiedzą, że nic lepszego jak
szubienica ich nie czeka. Ma także pięciu ludzi z osobistego orszaku. Ci są jeszcze gorsi,
będą go osłaniać do końca, ale z całą resztą nie powinno być kłopotów. Nie będą stawiali
większego oporu i poddadzą się, gdy tylko zobaczą, co się dzieje, bo w głębi duszy
nienawidzą Thurkettle a jak psa i mają dość jego zdradzieckich knowań.
 A ilu ludzi jest w lochu przy Tess?
 Nikogo. Uznali, że nie ma takiej potrzeby, nie mówiąc już o tym, że i tak mają za mało
sił. Sporo ludzi zabrał Douglas, wielu w dalszym ciągu ugania się za wami, panie, i
panienką, nie wiedząc, żeście już dawno dotarli do Donnbraigh.
 Ciesz się, chłopcze, bo to dobre wiadomości.  Silyio poklepał Reyana po plecach. 
Dopisuje nam szczęście. Jeszcze trochę, i dostaniemy Tess, a jednocześnie uwolnimy kraj
od jednego przynajmniej zdrajcy.
 Oby. Nie jestem jednak takim optymistą jak wy, panie.
 To, niestety, widać. Jak na człowieka, który traktuje małżeństwo jako sprawę honoru i
obowiązku, jesteś, chłopcze, czarnowidzem.
Reyan zmęłł w ustach przekleństwo.
 Honor i obowiązek wiele dla mnie znaczą, panie  rzekł, patrząc stryjowi Tess prosto
w oczy.
 Tak też myślałem  odparł Silyio z ledwo wyczuwalną drwiną w głosie, a Reyan aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • antman.opx.pl
  • img
    \