[ Pobierz całość w formacie PDF ]
85
RS
- Powinienem był od razu to rozpoznać, a nie kierować się
przeczuciem - odrzekł ze zmarszczonym czołem.
- Bzdura! - zawołała Jane ze śmiechem. - Jak mogłeś od razu
rozpoznać cukrzycę u pacjenta, którego przywieziono z wypadku
drogowego z ranami na czole, złamaną kością piszczelową i podejrzeniem
urazu czaszki?
- Chyba masz rację - odparł z uśmiechem, który natychmiast zniknął,
gdy na nią spojrzał.
Była kobietą, w której z łatwością mógłby się zakochać, ale nie
chciał tego. Wiedział z doświadczenia, że miłość zawsze kończy się
bolesnym i gorzkim rozczarowaniem.
Cieszył się, że spędzi dzisiejszy wieczór u Gussie, bo przynajmniej
przez kilka godzin nie będzie myślał o Jane.
- Kochanie, z przykrością muszę zwrócić ci uwagę, że od przyjścia
przez cały czas mówisz tylko o Jane i Nicole - oświadczyła Gussie,
podając mu filiżankę kawy i siadając obok niego na kanapie.
- Naprawdę? - spytał, z niedowierzaniem marszcząc czoło. -
Przepraszam. Kolacja była wyśmienita. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio
jadłem wędzonego łososia. Nicole lubi jedynie rybne paluszki.
-Elliot...
- Wyobraz sobie, że nazywa je rybnymi kciukami -ciągnął ze
śmiechem. - Dlatego, że są takie grube, rozumiesz? Kciuki zamiast
paluszki.
- Ach, tak. Elliot...
- Jane próbuje nakłonić ją, żeby jadła więcej warzyw. Kroi je na
przedziwne, wymyślne kawałki, ale przekonanie dziecka do jarzyn jest...
86
RS
- Piekielnie trudne - dokończyła Gussie, przysuwając się do niego
bliżej. - Ale na pewno możemy robić coś znacznie bardziej przyjemnego
niż rozmawianie o nich.
- Przepraszam. Staję się okropnym nudziarzem, kiedy zaczynam
mówić o Nicole, ale nigdy dotąd nie miałem córki... Chciałbym być z nią
w tak dobrej komitywie jak Jane. Ona zawsze wie, co powiedzieć i zrobić.
Jane to...
- Prawdziwy skarb - dokończyła, głaszcząc go delikatnie po
ramieniu.
- Nie mam pojęcia, jak dam sobie bez niej radę -mruknął. - Wiem, że
nie może zostać ze mną na zawsze...
- Boże broń. - Gussie wydała z siebie gardłowy chichot. - Przede
wszystkim dlatego, że trójkąt małżeński nigdy mnie nie pociągał.
- Ależ, Gussie, nas nic takiego nie łączy. Jane jest bardzo miłą
dziewczyną i...
- Po prostu istną świętą, ale nas, grzeszników, ciągnie do rozpusty.
- Gussie...
- Sądziłam, że po powrocie twojej matki z Kanady Nicole zamieszka
u niej - ciągnęła, gryząc go delikatnie w ucho. - Tak mówiłeś, prawda?
- Owszem, ale kłopot polega na tym, że będę za nią okropnie tęsknił
- odparł, z roztargnieniem rozcierając ucho. - A poza tym ona uwielbia
Jane.
- Kochanie - zaczęła Gussie z wymuszonym uśmiechem - jeśli tak
bardzo leży ci na sercu dobro Nicole, to może chciałbyś, żebym po
odejściu Jane przeprowadziła się do was? Z pewnością nie gorzej niż ona
87
RS
potrafię wszystko zorganizować... - Nagle urwała, bo Elliot odrzucił głowę
do tyłu i wybuchnął śmiechem. - Co w tym zabawnego?
Wszystko, pomyślał. Gussie była osobą, którą mógłby zabrać na bal
dla lekarzy, ale nie wyobrażał jej sobie bawiącej się w chowanego z
Nicole.
- Gussie, jesteś cudowna i uwielbiam cię do szaleństwa, ale nie
nadajesz się na zastępczą matkę. Natomiast Jane...
- Elliot, jeśli zamierzasz spędzić całą noc, opowiadając mi, jaką
wspaniałą osobą jest Jane Halden, to chyba lepiej będzie, żebyś sobie
poszedł! - warknęła, a potem zagryzła wargi, widząc, że on unosi ze
zdumienia brwi
- Kochanie, przepraszam - wyszeptała, zarzucając mu ręce na szyję -
ale każda kobieta posiada swoją dumę i nie chce wysłuchiwać ciągłych
pochwał pod adresem inne kobiety.
Elliot nagle zerwał się z kanapy.
- Gussie, przykro mi, ale muszę już iść.
- Jak to? Ależ Elliot, nie dałam ci jeszcze brandy ani..
- Znacząco przesunęła językiem po swych ustach. - Ani niczego
innego.
Nie miał ochoty na nic innego". Opuszczając jej mieszkanie,
wiedział, że nie chce tego" od niej ani teraz, ani w przyszłości.
- Elliot? Nie spodziewałam się ciebie tak wcześniej
- oznajmiła Jane, kiedy wszedł do salonu. Prawdę mówiąc, myślała,
że w ogóle nie wróci na noc. - Jak miewa się Gussie?
- Dobrze. Nie wyłączaj telewizora ze względu na mnie - rzekł
pospiesznie, gdy sięgała po pilota.
88
RS
- I tak nie oglądałam tej bzdurnej opery mydlanej.
- Czy Nicole poszła już do łóżka? - spytał, rzucając kluczyki od
samochodu na stolik do kawy. - Jakąś godzinę temu - odparła, a potem, nie
mogą poskromić ciekawości, spytała: - Jak udał się wam wieczór?
- Doskonale - odrzekł bez namysłu. - Gussie i ja... chyba niewiele już
nas łączy. A jak tobie minął czas?
- Spokojnie. Pomogłam Nicole odrobić lekcje, potem pograłyśmy
chwilę w chińczyka i ona mnie pokonała.
- Podejrzewam, że moja córka oszukuje - powiedział z uśmiechem.
- Ja również.
- Czy jadłaś już kolację?
- Tak, jakieś pół godziny temu, po kąpieli. Właśnie zamierzałam
pójść do siebie.
- Janey, uważam, że Nicole miała bardzo dobry pomysł, żebyśmy
gdzieś razem się wybrali. Możemy znalezć Jakąś opiekunkę... Flo na
pewno chętnie się zgodzi... I pójść na kolację do jakiejś miłej restauracji.
- Ty i ja? - spytała z wyraznym zaskoczeniem.
- Nie zamierzałem zapraszać mamy Stephanie - odrzekł z
uśmiechem. - Moglibyśmy wypróbować tę nową restaurację na Flynn
Street.
- Dlaczego?
- Jak to, dlaczego? Bo... no, sądziłem, że może sprawić ci to
przyjemność.
Nie jest to chyba najbardziej romantyczny sposób proponowania
dziewczynie randki, pomyślał posępnie. Jane najwyrazniej podzielała jego
zdanie, bo stanowczo potrząsnęła głową.
89
RS
- Nie uważam tego za dobry pomysł, Elliot;
- Ale ja naprawdę chciałbym zaprosić cię na kolację - oznajmił. -
Możesz uznać to za pewną formę podziękowania za wszystko, co zrobiłaś
dla Nicole.
Wiedział, że popełnił kolejną gafę. Jane zesztywniała i obrzuciła go
chłodnym wzrokiem.
- Mojej opieki nad Nicole nie rozważam w kategoriach pracy, Elliot -
wycedziła - i z całą pewnością nie potrzebuję zapłaty w formie kolacji.
- Nie miałem tego na myśli! - zaprotestował, przeklinając się w
duchu. - Chciałem po prostu... - Nagle poczuł, że ma kompletną pustkę w
głowie. - Posłuchaj, Jane, odkąd się tu wprowadziłaś, ani razu nie wyszłaś
wieczorem, więc... - Na litość boską, co ja plotę? - spytał się w duchu.
Teraz dałem jej do zrozumienia, że zapraszam ją z litości, bo nie ma
żadnego życia towarzyskiego. Do diabła, co się ze mną dzieje? - Po prostu,
kiedy Nicole to zasugerowała, pomyślałem, że...
- Skoro biedna, poczciwa Jane stale siedzi w domu, można by
zafundować jej kolację, tak? - przerwała mu, z przekąsem. - %7łe nie
zaszkodzi wkraść się w jej łaski na wypadek, gdybyś musiał poprosić ją o
kolejną przysługę?
- Ależ skądże! Nie!
- Więc dlaczego, Elliot? Dlaczego? Bo cię lubię, odparł w myślach,
widząc jej bladą twarz i lśniące z wściekłości oczy. Bo z każdym dniem
coraz silniej mnie pociągasz, a w tej chwili najbardziej na świecie
pragnąłbym się z tobą kochać, ale wiem, że gdybym zdradził ci moje
myśli, na pewno byś mnie spoliczkowała. Uśmiechnął się czarująco, licząc
na to, że tym ją udobrucha.
90
RS
- Janey, czy ktoś ci już powiedział, że kiedy się ZAOścisz, wyglądasz
cudownie?
Przez dłuższą chwilę spoglądała na niego w milczeniu, a potem
skrzywiła się szyderczo.
- Jeśli uważasz, że wszystko załatwisz urokiem osobistym i
wyglądem, to grubo się mylisz. Przynajmniej nie tym razem. Nie pozwolę
traktować się protekcjonalnie słyszysz? Ani teraz, ani w przyszłości!
- Jane...
- Idę do łóżka.
- Ale, Jane... - Urwał, bo nie miał już do kogo mówić. Jane wyszła z
pokoju sztywnym krokiem, z dumnie uniesioną głową. Gdy usłyszał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]