[ Pobierz całość w formacie PDF ]
moich kolegów szepnął mi do ucha: to jest prawa
ręka towarzysza Iks.
Przyglądałem mu się z wrogą uwagą. Czy coś wie-
dział o mającej nastąpić przemianie Suzany? Z
pewnością wiedział, przecież byt najbliższym
powiernikiem jej ojca. A może jeszcze gorzej. Może
był pomysłodawcą złożenia jej w ofierze. Jak
Kalchas...
68
Znowu cofnąłem się myślami do starożytnego
portu Aulidy. Brzeg morski grzmiał nieustannie
falami rozbijanymi o brzeg i rozprężenie wśród
żołnierzy zwiększało ducha demobilizacji. Wielu
marzyło o rezygnacji z wojny i o powrocie do domu,
do żon albo narzeczonych. Szeptano, że wyprawa
zostanie odwołana, gdy nagle, jak grom z jasnego
nieba, gruchnęła inna wieść: Agamemnon,
głównodowodzący, aby uspokoić wiatry, złoży w
ofierze swoją córkę!
Większość na początku nic wierzyła własnym
uszom. Nie wierzyli poplecznicy dowódcy floty. Czy
taka ofiara jest rzeczywiście potrzebna? - pytali za-
smuceni. Nie wierzyli jego oponenci, ponieważ nie
kwapili się przyznać, ze ich wódz jest zdolny do takie-
go aktu poświęcenia. Nie chcieli w nią uwierzyć także
ci, którzy z niecierpliwością oczekiwali na odwołanie
wyprawy.
Nie, to niemożliwe. To istne szaleństwo i w dodat-
ku zupełnie niepotrzebne. Jeśli chodzi o wiatr, to sta-
rzy żeglarze orzekli, że nie może być usprawiedli-
wieniem dla takiego nieszczęścia. Poza tym skąd
można wiedzieć, że po tej ofierze wiatr rzeczywiście
ucichnie? Tak poradził wieszczek Kalchas, a wiado-
mo, że to człek podejrzany.
69
Jeszcze raz poszukałem wzrokiem doradcy ojca Su-
zany, ale nigdzie go nie zobaczyłem. Gdybym go zna-
lazł, to byłbym zdolny z obłędem w oczach zapytać:
Czy to ty podsunąłeś jej ojcu ten przewrotny pomysł?
Ale dlaczego, dlaczego?
Robert Graves dużo pisze o Kalchasie. Według
najstarszych zródeł, była to postać najbardziej
zagadkowa. Wiadomo, że ten Trojańczyk został
wysłany przez
Priama do Greków, aby sabotować wyprawę, ale prze-
szedł na stronę Greków, a więc stal się renegatem.
Nie sposób jednak nie zadać pytania: czy naprawdę
nim był, czy tyłko udawał? A może, jak się często
zdarza w takich przypadkach, po wielu rozterkach, w
wojnie, która nie miała końca, został podwójnym
agentem?
Rada, aby złożyć w ofierze córkę Agamemnona,
wydaje się kluczowa w karierze wieszczka. (Nie należy
zapominać, że jego wróżby, jak wróżby każdego
renegata, były traktowane podejrzliwie). Jeśli pozostał
zaufanym Priama, było oczywiste, że chciał poświęce-
nia córki wodza, aby podżegać Greków do kłótni i po-
działów, których i tak było co niemiara. A jeśli rze-
czywiście przeszedł na ich stronę, rodzi się wówczas
pytanie: Czy wierzył w to, że podobna ofiara uciszy
70
wiatry (albo coś innego: namiętności, nieporozumie-
nia) i ułatwi flocie wyjście w morze?
Kimkolwiek byt, prawdziwym czy fałszywym rene-
gatem, agentem prowokatorem albo podwójnym agen-
tem, jego rada była niezwykle śmiała, by nie
powiedzieć szalona. Wieszczek, szczególnie w tak
delikatnych okolicznościach, musiał mieć wielu
wrogów, którzy skwapliwie wykorzystaliby każde jego
potknięcie. Bez wątpienia stał na z góry przegranej
pozycji.
Było zatem wielce prawdopodobne, że Kalchas ni-
czego nie sugerował Agamemnonowi, który z sobie
tylko wiadomych powodów sam wpadł na pomysł po-
święcenia córki. Nic było trudno włączyć pózniej imię
Kałchasa w całą tę historię, aby usprawiedliwić Aga-
memnona w oczach opinii liberalnie nastawionej do
przestępstwa i ukryć prawdziwy powód jego decyzji.
Całkiem możliwe, że w chwili wyruszenia floty w
ogóle nie było wiatru i ze ofiarę złożono bez słowa
wyjaśnienia...
%7łołnierze wraz z mieszkańcami Aulidy zmierzają
do miejsca, w którym wzniesiono ołtarz. Może
przygotowano także zaproszenia, aby zapobiec
zamieszaniu. Wszystkim cisną się na usta pytania:
Czym jest ta ofiara? W imię czego? Wyczuwa się od
71
razu, że brak jasnej odpowiedzi zwiększa ciężar
strachu.
Nie, Kalchas nie dat żadnej rady. Każda jego wróż-
ba wydawałaby się zbyt podejrzana, a nawet ucho-
dziłaby za szatański pomysł. Dlaczego zatem w głowie
Agamemnona pojawiła się myśl, aby poświęcić własną
córkę?
Na trybunie goście płynęli spokojną i harmonijną
falą w poszukiwaniu miejsca, z którego najlepiej wi-
dzieliby defiladę. Zrodkową trybunę miało zająć naj-
wyższe kierownictwo.
Przemieszczałem się razem z innymi, gdy zobaczy-
łem Suzanę. Była w sektorze C-2, trochę poniżej nas,
w niewielkiej grupie synów i córek dygnitarzy.
Z lekko pobladłą twarzą, z obojętnością
dostrzegalną częściowo w profilu, a nawet jakby
odbijającą się w spince w ciężkich włosach, patrzyła
gdzieś przed siebie, w kierunku orkiestry.
Dlaczego chcą ciebie poświęcić, Suzano zawoła-
łem w duchu z ukłuciem w sercu.
Jakie wiatry masz uspokoić?
Przez dłuższą chwilę czułem w sobie pustkę.
Byłem pusty wewnętrznie i śmiertelnie wyczerpany.
Zapytałem siebie: czy nie przesadziłem z tą analogią?
Może wszystko jest o wiele prostsze, może wiele
dziewcząt zmienia swe zachowanie przed
72
zaręczynami? I tej banalnej przemianie mój
rozedrgany umysł nadał tragiczny wymiar.
Uczepiłem się słowa poświęcenie" i posunąłem
do skrajnie naciąganego porównania, podobnie jak
młodzi poeci, którzy spłodziwszy w ogromnych
bólach jakąś poetycką figurę, tak się w niej zakochują,
ze wznoszą wokół całą literacką nadbudowę, choć jej
fundamenty są z piasku.
Nigdy nie myślałem, że nieoczekiwane podobień-
stwo między Suzaną a Ifigenią, jedna z tych przypad-
kowych, płomiennych i przelotnych iskier, które prze-
mykają przez ludzki mózg tysiące razy dziennie, utkwi
w mojej głowie aż do pełnego utożsamienia Suzany z
Ifigenią. Utożsamienia do tego stopnia, że gdybym
usłyszał gdzieś w radiu, telewizji albo w teatrze zdania
typu Suzana, córka Agamemnona" itd., itp.,
wydałyby mi się one całkiem normalne. To
utożsamienie sprawiło, ze wszystkie pozostałe sceny
antycznego dramatu widziałem w nowym świetle,
wiążąc je z Suzaną i jej ojcem. Relacje między
Agamemnoncm a innymi wodzami, walka o władzę, o
umocnienie pozycji w przywództwie, racje
państwowe, ustanowienie żelaznej dyscypliny,
terroru...
Przez pewien czas, jakby chcąc się jak najszybciej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]